Na czele NIK, kontrolującej prawidłowość wydatkowania publicznych pieniędzy, stoi człowiek, który zaniżał swoje dochody w zeznaniach majątkowych i podatkowych i robił interesy z sutenerami. Człowiek, pod którego nosem urzędnicy tworzyli grupę wyłudzającą VAT.
To nie powołana do tego sejmowa komisja śledcza, a NIK podsumował ściągalność VAT w ostatnich 12 latach. Nasza skarbówka jest coraz skuteczniejsza.
Teresę Czerwińską na fotelu ministra finansów zastąpił Marian Banaś, jeden z wiceministrów oraz szef Krajowej Administracji Skarbowej. Nie będzie żadnym kreatorem polityki gospodarczej rządu, ma po prostu wycisnąć z podatników jak najwięcej. Nieprzypadkowo miał ksywę „pancerny Marian”.
Dni Teresy Czerwińskiej w fotelu ministra finansów wydają się policzone. Nie potrafi wykrzesać z siebie entuzjazmu do „piątki Kaczyńskiego” ani, co gorsza, znaleźć pieniędzy na jej sfinansowanie. Brakuje, z grubsza licząc, 70 mld zł.
Realizacja obietnic przedwyborczych PiS, czyli tzw. Piątki Kaczyńskiego, oznacza szybki wzrost wydatków publicznych, co grozi złamaniem zasad zapisanych w ustawie o finansach publicznych. Konsekwencją może być m.in. zmniejszenie wiarygodności Polski w oczach inwestorów.
Politycy i publicyści przerzucają się miliardami z tegorocznego budżetu, które mają być wydane na różne cele: 500 plus, emerytów, podwyżki dla nauczycieli. A minister finansów wymownie milczy.
Jest w zasadzie pewne, że jesienią dojdzie do rekonstrukcji rządu, ale czy zmiany sięgną fotela premiera, tego nie wiadomo. Ostatni kongres PiS można wszakże odczytać jako test, czy z obozu władzy da się wyłączyć Beatę Szydło.
Oszczędności stały się nowym konikiem Mateusza Morawieckiego. Czy ma to być słuszna korekta rozdawnictwa uprawianego przez PiS? A może odwrotnie? Powrót niebezpiecznych neoliberalnych obsesji?
Minister finansów musiał odejść, gdyż nie potrafił znaleźć pieniędzy na realizację obietnic wyborczych partii rządzącej. A miało to być takie proste.
Gospodarczy wicepremier Mateusz Morawiecki jak dotąd robi za tę ładniejszą twarz rządu. Przychodzi mu to bez trudu. Ale i on będzie musiał w końcu odkryć karty.