Choć powołanie Przemysława Czarnka na szefa MEN ze względu na zakażenie koronawirusem się odwlecze, to – niestety w tym przypadku – zapewne nie uciecze.
Przyszła pod MEN z puszką farby, bo chciała zwrócić uwagę na śmierć. Okazało się, że odchodzący już minister Piontkowski ignoruje dzieci, a bardziej troszczy się o elewację.
Liczba placówek pracujących niestacjonarnie – z lekkimi tylko wahnięciami – systematycznie rośnie, mimo że resort twierdzi inaczej. Klimat nie sprzyja nauce.
Uczniowie, którzy w przyszłym roku będą zdawać maturę, zostali zaniedbani już na starcie. Najpierw nauczyciele strajkowali, potem nastąpił lockdown, a na tym nie koniec.
Nigdy nauczyciele nie zarabiali wielkich pieniędzy, ale też nie byli aż tak poniewierani jak obecnie. W ostatnim roku to już zrobiło się chore.
Nauczyciele mają wszystko dokumentować. W szkole bezpieczeństwo realne jest mniej ważne. To w papierach ma być bezpiecznie. Reszta to właściwie naddatek.
My, nauczyciele, obiecaliśmy sobie, że weźmiemy się w garść i będziemy dawać przykład. Uczniowie oczekują od nas wsparcia, którego nie otrzymali ani od MEN, ani od kuratorium.
Mieliśmy całe wakacje, aby się przygotować. A tylko czekaliśmy. Tak to już jest, jak nie ma żadnych wytycznych z MEN. 1 września zainaugurujemy rok szkolny, a potem się zobaczy.
Postawy rodziców u progu września można podzielić na trzy główne grupy. Jedni chcą otwarcia szkół, drudzy woleliby je opóźnić, pozostali są zagubieni. Tych ostatnich jest najwięcej.
Kolejne organizacje apelują do władz o oprzytomnienie, racjonalne i wykonalne zasady bezpieczeństwa związane z powrotem do szkół. MEN pozostaje niewzruszony.