Ministerstwo Zdrowia pochyla się nad dziećmi. Nowa strategia na rzecz ich zdrowia będzie realizowana w szkołach, które – poza wychowaniem na patriotów – od nowego roku otrzymają zadanie, aby je odchudzić.
Niby był w szkole Tęczowy Piątek, ale tak mizerny i słaby, że przykro było patrzeć. Gdyby go zakazano, jak chce Czarnek, pewnie rósłby w siłę. Zakazane święto działa na nastolatków jak magnes.
Zgodnie z założeniami programu projekty należy zrealizować do 31 grudnia, a to znaczy, że do dyspozycji zostały zaledwie cztery tygodnie nauki z okładem.
Siedem godzin sejmowa komisja edukacji zajmowała się dwoma projektami ustaw dotyczącymi oświaty, w tym zmartwychwstałym lex Czarnek. Wygląda na to, że tym razem sprawa jest uzgodniona i omówiona z Kancelarią Prezydenta.
Tym razem minister Czarnek przekonuje, że sprawa ma być uzgodniona z Kancelarią Prezydenta, który kilka miesięcy temu zawetował pierwszą wersję kontrowersyjnej ustawy.
Ministerstwo Przemysława Czarnka zupełnie jawnie już i bez żenady stworzyło z funduszy przeznaczonych na oświatę osobny nowy kran do stałego zasilania Kościoła. To skandal m.in. w zestawieniu z odmawianiem podwyżek nauczycielom.
Ze słów ministra Przemysława Czarnka wynika, że beneficjentem utworzenia dyscypliny o nazwie „nauki biblijne” ma być głównie KUL, który i tak kosztuje państwo krocie.
W czasie sobotniej pikiety ludzi oświaty usłyszeliśmy, że szkoła przestała być miejscem rozwoju, a stała się areną przetrwania. W tej branży nie ma mowy o godności. Ale Przemysław Czarnek ma to w nosie. Zamknął budynek ministerstwa i nie pozwolił nikomu wejść.
Myli się Przemysław Czarnek, gdy twierdzi, że Miasteczko Edukacyjne to hucpa polityczna. Minister bał się przyjść do nauczycieli, a miał ze swojej siedziby zaledwie 120 m. Nie przyjął do wiadomości, że ZNP wykonał pozytywną rewoltę.
Skąd tak szczodry gest ministerstwa Przemysława Czarnka i państwa ogarniętego kryzysem finansowym, które nie ma środków nawet na tak pożądane podwyżki dla nauczycieli? A nie jest to ostatnie resortowe słowo.