Przy Milošu Zemanie i Viktorze Orbánie Andrzej Duda może na chwilę zapomnieć, że wszędzie na świecie postrzegany jest jako niesamodzielny i nieporadny urzędnik autorytarnego dziwaka rządzącego Polską.
Ostatni raz Milosz Zeman publicznie pokazał się przed kamerami 22 września, jeszcze przed czeskimi wyborami parlamentarnymi. Od tego czasu mówili za niego wyłącznie ludzie z jego najbliższego otoczenia.
Nasi południowi sąsiedzi po niemal roku wychodzą z politycznego kryzysu. Kontrowersyjny premier może odetchnąć, ale pozorny sojusznik Prawa i Sprawiedliwości wcale nie wesprze polskiego rządu na forum Unii.
Już w ten weekend prezydentem Czech może zostać apolityczny chemik Jiří Drahoš. Jego największa zaleta? Jest przeciwieństwem obecnej głowy państwa.
Takiego scenariusza jeszcze niedawno nie zakładał nikt. Czechy powiedziały „nie” populizmowi?
Pod wodzą nowego prezydenta w Czechach dokonuje się coś pomiędzy reformą, rewolucją a puczem. Chaos, jaki przy tym wytwarza Milosz Zeman, powoduje, że nie sposób przewidzieć skutków.
Zwycięstwo Milosza Zemana w czeskich wyborach prezydenckich było zapowiadane i przewidywane od dawna. Były socjaldemokrata wygrał, bo potrafi mówić Czechom to, co chcą usłyszeć.