Kronika kulturalna Kuby Wojewódzkiego.
Halo! Halo! Zapraszamy na specjalną promocję. Zimne napoje na ostanie gorące dni lata! Jak to, pani nie chce? Proszę spojrzeć, nawet ten miły gwałciciel u nas kupuje.
Od pojedynku w Kinszasie Muhammada Alego z George’em Foremanem (30 października 1974 r., wygrał Ali przez nokaut w 8 rundzie) żadne bokserskie wydarzenie nie wywołało na świecie tak olbrzymiego zainteresowania jak walka Mike’a Tysona z Lennoxem Lewisem 8 czerwca w Memphis. Jeszcze nie padł żaden cios – chyba że zaliczyć te, które rywale zadali sobie na konferencji prasowej w styczniu w Nowym Jorku – a już pobitych zostało wiele rekordów.
Na kilka dni przed walką Mike Tyson, pytany jak długo będzie trwała, oświadczył: „Tyle, ile potrzeba, aby kogoś zabić” i ostrzegał: „Ja nie żartuję, boks to poważna sprawa”. Na prowokacje „Bestii” Gołota odpowiadał dowcipami. Spokój i humor Gołoty przyjmowano jako dowód, że Polak nie daje się zastraszyć. 20 października w Palace of Auburn Hills Gołota stał się jednak kolejną ofiarą żelaznego Mike’a, choć inaczej niż wyobrażali to sobie polscy kibice. Może i lepiej, że stało się tak, jak się stało – dla nas i dla samego Gołoty.
W nocy z 20 na 21 października Gołota ma się zmierzyć z Tysonem. Prawa do telewizyjnej relacji z tego pojedynku posiadała do niedawna poznańska firma Banc-Boks Promotion, należąca do Zbigniewa B., zwanego Orzechem. To ciekawa postać. Właśnie odpowiada przed sądem w sprawie o dwa morderstwa.