Za pół roku pojawi się darmowy kredyt mieszkaniowy, ale tylko dla dużych rodzin o umiarkowanych dochodach. Jedni stracą, a inni zyskają na reformie rządowych dopłat do hipotek.
Pieniędzy na dopłaty do kredytów mieszkaniowych od starego rządu już nie ma. Nowy obiecuje podobną pomoc, ale tylko dla tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Czy to zatrzyma cenową galopadę?
Ani wakacje kredytowe, ani kredyt mieszkaniowy 0 proc. nie znalazły się w nowej umowie koalicyjnej. Te pierwsze zapewne w ograniczonej formie pozostaną, losy drugiego są niepewne.
Deweloperzy odważniej rozpoczynają inwestycje, jednak ogromnego popytu wśród klientów i tak nie są w stanie zaspokoić. Wkrótce zabraknąć może albo mieszkań, albo rządowych dopłat do kredytów.
PiS pozostawia po sobie pożar na rynku nieruchomości. Nowy rząd może próbować go gasić albo dolać do niego jeszcze oliwy. Wiele wskazuje na to, że z powodów politycznych wybierze drugie rozwiązanie.
Bardzo wysokie czynsze napędzają patologie. Deweloperzy na wyścigi budują formalnie nielegalne mikrolokale, a wynajmujący dzielą istniejące mieszkania na mniejsze, nie przejmując się przepisami. Odbywają się castingi na lokatorów.
Ceny nieruchomości szybko rosną, a pieniądze na rządowy kredyt z dopłatą wyczerpują się w błyskawicznym tempie. Co będzie po 15 października – koniec wyborczego prezentu czy dosypanie kolejnych setek milionów z budżetu?
Po co lewicowcy zdecydowali się na eskapadę do Wiednia? Zarzuty, że przepalają paliwo i pieniądze na zagraniczne wycieczki, są co prawda bezsensowne, ale i tak nieco ryzykowali.
Wynająć mieszkanie łatwiej niż przed rokiem, ale czynsze przyprawiają o zawrót głowy. Dla studentów szukających mieszkań na wynajem u progu nowego roku akademickiego są jednak wiadomości dobre i złe.
PiS maluje obraz rozpadających się bloków i zapowiada „Przyjazne Osiedle”. Obiecuje przy tym mieszkańcom wsparcie, które... już od dawna jest dostępne.