Aleksander Kwaśniewski zawetował ustawę o powszechnym uwłaszczeniu, ale szanse na szybkie przejęcie wielu mieszkań spółdzielczych i zakładowych przez ich użytkowników wcale nie przepadły. W Sejmie od dłuższego czasu leżą projekty dwóch ustaw, które mogłyby przyspieszyć ten proces. Teraz od parlamentarzystów zależy, czy prawie dwa miliony ludzi znajdzie się szybko na swoim.
Kamienicę na warszawskim Mokotowie oddano w prywatne ręce w lutym. Mieszkańcy, którzy chcieli wykupić od gminy swoje lokale, mają poczucie krzywdy. Pytają, dlaczego budynek oddano ludziom, którzy nabyli go już po wojnie w dziwnych okolicznościach i aż do tej pory nie interesowali się tą posesją. Nowi (starzy?) właściciele na wszelki wypadek ukrywają się w cieniu, nie ujawniają nawet nazwisk.
Przecieki są alarmujące: resort finansów przygotowuje kolejny zamach na nasze kieszenie. Projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, przewidujący zmiany w podatkach od nieruchomości, jest dopiero uzgadniany, a właściciele już obliczają, jak wielkie kwoty przyjdzie im zapłacić. Największy straszak stanowi zapowiedź wprowadzenia podatku katastralnego, który właścicielom kojarzy się z katastrofą.
Ustawa o powszechnym uwłaszczeniu, do której Senat uchwalił 64 poprawki, nadal zapowiada rewolucję mieszkaniową: przekazywanie darmo prawa własności, wywłaszczanie bez odszkodowania gmin i spółdzielni. Zmiany własnościowe objęłyby ponad 4 mln mieszkań. Poprawki Senatu przewidują także uwłaszczenie użytkowników ogrodów działkowych, które Sejm wcześniej odrzucił jako zbyt kontrowersyjne.
Mieszkanie komunalne świadczy w większości krajów o biedzie albo o nieprzystosowaniu, w Polsce bywa dowodem zaradności. O lokale takie stara się u nas 175 tys. rodzin. Nie licząc tych, które w kolejce nie stoją, a dostają najlepsze mieszkania.
Być może Anna T. tkwiła już w tak głębokiej depresji, że finał w postaci samobójczej śmierci był nieuchronny. Ale okolicznością, która wyznaczyła moment ostatecznej decyzji, stała się eksmisja na bruk. Dramat 45-letniej pabianiczanki i jej dzieci poruszył opinię. Wyostrzył pytania i problemy narastające od kilku lat wokół eksmisyjnego prawa i praktyki. Dlaczego ludzie niezaradni, samotni, dotknięci nieszczęściem albo postawieni w trudnej sytuacji życiowej nie znajdują oparcia w instytucjach samorządności i opieki społecznej?
Coraz więcej firm chce nam budować domy. Na rynku inwestorów i wykonawców zrobił się tłok. Czy zaczyna się (wreszcie) boom mieszkaniowy?
Klienci kas mieszkaniowych do tej pory tylko oszczędzali. Teraz sytuacja się odwraca. Coraz liczniejsza grupa zwraca się do swoich banków o uprzywilejowany, należny im kredyt. Przy tej okazji czekają ich liczne niespodzianki. Najczęściej są nieprzyjemne.
Zakończył się ponaddwuletni spór, czy właściciele kamienic z tzw. kwaterunkowymi lokatorami mogą sami podnosić czynsze. Sąd Najwyższy orzekł, że nie mogą: do 11 lipca 2001 r. stawki opłat ustalają rady gmin. Kwestie prawne zostały rozstrzygnięte, ale finansowe pozostały: cały ciężar ratowania starych domów przed ruiną spada na właścicieli.
Ustawiają się nowe kolejki po mieszkania. W Warszawie o 72 lokale w czynszówce wzniesionej przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego Praga Południe ubiegało się 320 osób (nie licząc tych, którzy nie spełniali warunków, żeby takie mieszkanie dostać). Miejskie TBS w Płocku, które zbudowało już 900 mieszkań czynszowych, szacuje liczbę chętnych na 5 tys. TBS – to jest to?