W wieku 91 lat zmarł Quincy Jones – producent i kompozytor, który w amerykańskim przemyśle rozrywkowym znał wszystkich i robił wszystko, zwykle zresztą najlepiej.
Udało się spełnić szalone założenie, by każdy utwór był przebojem.
Słuchać czy nie słuchać Michaela Jacksona? Pytanie, które w latach 80. brzmiało lekko i naiwnie, dziś zrobiło się poważne, niemal filozoficzne.
„Leaving Neverland” ma niebezpieczną siłę czegoś więcej niż tylko opowieść o dwóch chłopakach, którzy po latach zdecydowali się zmienić swoje wyznania na temat Michaela Jacksona.
Film dokumentalny „Leaving Neverland” wraca do oskarżeń Michaela Jaksona o pedofilię. Spadkobiercy muzyka i jego fani podważają wiarygodność bohaterów. A co ma z tą wiedzą zrobić widz?
Ważną rolę w tej historii odegrała... lama. Michael Jackson gdyby żył, 29 sierpnia skończyłby 60 lat.
Płyta w podstawowej wersji jest krótka, ale bardziej przemyślana, a fani i tak powinni nabyć wersję rozszerzoną, która zawiera oryginały nagrań.
30 lat temu Michael Jackson i Freddie Mercury pracowali nad albumem, który miał odmienić oblicze popu. Nigdy go nie skończyli, bo Król Michael zaczął przyprowadzać na nagrania lamę.
Takiego werdyktu oczekiwano i przyjęto go z aprobatą.
Pierwsza pośmiertna płyta Jacksona otwiera nowy rozdział w jego twórczości. Kto mu planuje artystyczne życie po życiu, kto wybiera za niego piosenki i kto je produkuje?