Powiada się, że mamy świetnych reżyserów, ale nie mamy kinematografii. Bywają wybitni sportowcy, ale brak nam masowej kultury fizycznej. Nie inaczej jest z architekturą. Dobrych projektantów wskazać nietrudno. Ale pejzaż polskich miast przypomina koszmarny sen pijanego urbanisty. Wiele popsuła socjalistyczna zabudowa. Resztę, zamiast chronić, skutecznie dorzyna wolny rynek. A okazałe i piękne budowle, które od czasu do czasu tu i ówdzie powstają, są jak jedwabne łaty na wyświechtanym fartuchu – zamiast ozdabiać, tylko podkreślają mizerię.
Trudno w Polsce o miasto bez zagranicznego partnera. Przyjaźń ta sporo kosztuje, a jej efekty nie zawsze są widoczne, więc mieszkańcy z coraz większą irytacją przyglądają się zagranicznym wojażom władz.
W dniu obchodów 60 rocznicy wyzwo-lenia miasta i obozu ulice Oświęcimia sprawiają wrażenie wymarłych. W nielicznych czynnych sklepach ekspedientki malują paznokcie i czytają kolorowe pisma. Wzdłuż pokazowo odśnieżonych ulic co 100 metrów czuwają patrole policji. Od 60 lat w Oświęcimiu miasto żywych zmaga się z miastem umarłych.
Policjanci strzelają tu do dzieci, bandziory gwałcą kobiety. W Rio de Janeiro ubodzy ludzie znaleźli się w zaklętym kręgu: represyjna policja, bezlitośni handlarze narkotyków i obezwładniająca bieda.
Honorowymi obywatelami miast na ogół zostają politycy, duchowni, artyści, społecznicy. Nadawaniu tych tytułów często towarzyszą skandale, polityczne kłótnie, a odmowa przyznania tytułu może spotkać nawet papieża i prezydenta RP.
O tym, jakie będzie miasto w 2100 r. i później, zadecydują sprawy socjalne i ekonomia, a nie twórczy zamysł urbanisty i architekta. Procesy zachodzące w obu tych dziedzinach są nieodwracalne i żadna rewolucja nie zmieni ich biegu. Toteż w przyszłości dominować będą dwa rodzaje miast: Miasto Bogatych i Miasto Biednych. Nieść będą bagaż tego, co dziś rozumiemy przez te nazwy, a różnice między nimi maleć nie będą.
Kalisz i Ostrów, dwa największe po Poznaniu miasta Wielkopolski, dzielą, licząc od rogatek, 23 kilometry. Ale wciąż łatwo spotkać się z opinią, że kiedy podążamy z Kalisza w stronę Ostrowa i mijamy potężny, postawiony z czerwonej cegły, dworzec kolejowy w Nowych Skalmierzycach, oznacza to, że wyjechaliśmy z Azji do Europy, z Rosji do Niemiec, z Kongresówki do Poznańskiego. I na odwrót. Stosunki Kalisza i Ostrowa to wielki hymn na cześć potęgi i żywotności stereotypu.
Niedługo po tym, jak cała Polska z radia i telewizji dowiedziała się, że po 76-tysięcznym Ostrowie Wielkopolskim krąży szatan w czarnej limuzynie i skutecznie przepowiada ludziom śmierć, prezydent Mirosław Kruszyński odebrał z Warszawy telefon z gratulacjami: Ale wymyśliliście promocję miasta!
Gdyby nowojorski Manhattan postawić w środek Szanghaju – mało kto dostrzegłby różnicę. Szanghaj, najbardziej kosmopolityczne miasto Chin o dawnej, mrocznej sławie palarni opium, prostytucji i podejrzanych interesów – jest dziś witryną ChRL.