Czeka nas matura tysięcy błędów. Nie może być inaczej. Testy są przygotowywane przez zespoły ludzi, którzy się wzajemnie kontrolują. Teraz na kontrolę nie ma czasu.
W pewnym sensie to zabawne, że minister zapowiedział ułatwienia na egzaminach, uzasadniając to przerwami w kształceniu w ostatnich latach, po czym jego szef zapowiedział... wielodniową labę.
Uczniowie, którzy w przyszłym roku będą zdawać maturę, zostali zaniedbani już na starcie. Najpierw nauczyciele strajkowali, potem nastąpił lockdown, a na tym nie koniec.
Dariusz Piontkowski powiedział, że wyniki są słabe, ponieważ „część osób zlekceważyła egzamin”. Szkoda, że minister nie podał przyczyny tego zlekceważenia.
To była matura bez precedensu. Z powodu pandemii uczniowie po raz ostatni byli w szkole 12 marca, potem uczyli się zdalnie i w takiej formule zakończyli 24 kwietnia rok szkolny.
Młodzież chwali się, że dobrze jej poszło. Wiersza nikt nie wziął. Lepsze „Wesele”. Łatwy temat, dobra lektura, wspaniała matura. Jutro będzie gorzej. Matematyka.
Trzeba mieć maseczkę, ale ktoś zapomni. Należy trzymać się na dystans, ale ktoś podejdzie blisko. Co zrobią nauczyciele, gdy zobaczą, że w procedurach zaczyna zgrzytać?
Życie pokazuje, że zmiany decyzji w MEN nie są wykluczone na ostatniej prostej, więc niektórzy mają jeszcze nadzieję na „amnestię” i rezygnację z egzaminów.
Nauczyciele wpadli w panikę, bo muszą przyjść do szkoły i przyjmować uczniów twarzą w twarz. Mój dyżur wypada 2 czerwca. Czy do tego czasu epidemia odpuści?
Minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział, że wyniki badań, jakim poddano nauczycieli w Łodzi, są interesujące. Zawsze tak mówię, gdy nie wiem, co powiedzieć.