Nie zdali ci, co mieli nie zdać, a zdali ci, co mieli zdać. Najgorzej jest jak zawsze w technikach (zdało 70,5 proc.), a najlepiej oczywiście w liceach (zdało 86,4 proc.).
Im więcej dyskusji na ten temat, im więcej uwagi poświęcanej tym zdarzeniom, tym bardziej powiększa się grupa osób, które mogą chcieć stać się uczestnikami tak „ważnego” zjawiska.
Gdyby maturzystom dano dzieło współczesne, byłaby katastrofa. Lektury klasy drugiej – dzieła romantyzmu i pozytywizmu – omawia się w szkole niespiesznie.
Tam, gdzie protest trwa, mogą nie zebrać się rady klasyfikacyjne, niezbędne, by postawić uczniom oceny końcowe. Bez ocen końcowych matury zdawać nie można. A czas na ich wystawienie mija jutro.
Jeśli szkoły średnie się ugną, będzie po strajku. Brak klasyfikacji jest naszym ostatnim argumentem, którym możemy przekonać rząd do rozmów.
Miała matematyka szczęście w ostatnich dniach. Gdyby pomysł „zawieszenia” matury z tego przedmiotu wyszedł ze środowiska PiS, kto wie, co by było.