Trwający już prawie dwa tygodnie kryzys w Rzymie zakończy się przedterminowymi wyborami. Faworytami jesiennego głosowania są Matteo Salvini i jego Liga. Wiele będzie też zależeć od Silvio Berlusconiego.
Władze miasteczka Massa na wybrzeżu liguryjskim wprowadziły grzywny za „niegodny ubiór” w miejscach publicznych. Choć nowy instrument ma docelowo walczyć z prostytucją, to obejmie wszystkich mieszkańców i turystów, których wygląd zostanie uznany za lubieżny.
Z niedawnych partnerów w rządzie szef Ligi i drugi z wicepremierów Luigi Di Maio stali się śmiertelnymi wrogami. Przyspieszonych wyborów chcą wszyscy gracze na scenie, w tym lewicowa opozycja.
Inicjatywa w dialogu o sankcjach musi wyjść od Brukseli, zarzuty o rosyjską interwencję w amerykańskie wybory są absurdalne, a Trump i Salvini to wielcy przywódcy i bliscy przyjaciele Kremla – tak streścić można geopolityczny wykład, w który zamieniła się czwartkowa wizyta rosyjskiego prezydenta we Włoszech.
63-letni były dziennikarz, wybrany głosami Socjalistów i Partii Ludowej, chce strukturalnych reform Unii, obowiązkowych kwot przyjmowanych migrantów i dialogu z Rosją. Jego wybór to policzek przede wszystkim dla Matteo Salviniego.
Po 14 dniach oczekiwania kapitan statku ratunkowego z 42 uchodźcami na pokładzie podjęła samowolną decyzję o wpłynięciu do portu w Lampedusie. Wicepremier Matteo Salvini migrantom nie pozwala zejść na ląd, a panią kapitan chce postawić w stan oskarżenia.
Mieszkańcy Unii ani nie są coraz bardziej podzieleni, ani uchodźcy nie są dla nich największym zagrożeniem. W obu przypadkach wyjątkowi są tylko Polacy.
Mimo zdecydowanego zwycięstwa skrajnej prawicy we włoskich wyborach marzenie wicepremiera o stworzeniu nowej wiodącej frakcji w europarlamencie się nie zrealizuje. Zawiedli go przede wszystkim sojusznicy z mniejszych krajów.