Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie chce czekać na wynik prawyborów w Koalicji Obywatelskiej. Najpierw TV Republika, a potem Onet podały, że partia wybrała kandydata na prezydenta: ma nim być szef IPN Karol Nawrocki, a oficjalne ogłoszenie tej decyzji nastąpi w niedzielę.
We wtorek na biurko Jarosława Kaczyńskiego trafią duże badania ilościowe na temat kandydata PiS na prezydenta. W czwartek ma zebrać się Prezydium Komitetu Politycznego i na podstawie tych właśnie badań ostatecznie zdecydować, kogo partia wystawi w wyborach.
Świadkiem koronnym Paweł S. raczej nie zostanie, lecz nic jeszcze nie jest przesądzone. Skoro przesłuchania trwały kilka dni, to znaczy, że coś jednak mówił. On chce i musi prowadzić grę z prokuraturą i sądem.
Dla Kaczyńskiego i całego środowiska PiS sprawa Szopy, czyli Red is Bad i RARS, ma znaczenie kluczowe. Z pewnością Morawiecki i inni entuzjaści tekstylnego narodowca zadają dziś sobie pytanie, czy ich młody przyjaciel będzie sypał.
Jarosław Kaczyński po kilku dniach porzucił koncepcję prawyborów, które miał wygrać Przemysław Czarnek. Jeśli kampania prezydencka okaże się niewypałem, to na prawicy zrobi się jeszcze goręcej niż teraz.
Były pisowski premier pozwany przez ministra sprawiedliwości; w atmosferze bojkotu poznaliśmy zdobywcę Złotej Piłki; Volkswagen ma zamknąć kilka fabryk w Niemczech; rząd przygotował poprawki do zasad zwlnień L4.
Kurs obrany przez Jarosława Kaczyńskiego ma dwie główne konsekwencje – jedną dla partii, a drugą dla systemu politycznego. Partia się nie rozpadła, a jego władza nad formacją jest niezagrożona.
W Przysusze dokonała się fuzja PiS i Suwerennej Polski. Partie podpisały deklarację, mobilizując się wzajemnie do dalszej walki o władzę. Zjednoczenie prawicy nie wszystkich jednak cieszy.
W PiS jest nerwowo, przygasłe konflikty ożyły. Przypomniał o sobie były europoseł Krzysztof Jurgiel, oskarżający o kłamstwa Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Sasina i Karola Karskiego. Ale najciekawiej jest wokół Mateusza Morawieckiego.
Aż strach wyobrazić sobie, co by było, gdyby to Mateusz Morawiecki był dzisiaj szefem rządu. Pewnie kupiłby od swego trenera narciarskiego 5 mln papierowych worków na piasek i sprowadził je z Chin największym samolotem, jaki zna świat.