Parady równości są w naszym kraju wciąż formą walki politycznej o podstawowe prawa człowieka i obywatela oraz niechcianą, lecz realną konfrontacją z siłami faszyzmu, fundamentalizmu religijnego i konserwatyzmu. A już szczególnie dotyczy to Białegostoku.
Narodowcy idą na Jasną Górę do „kochanej Matki”, która przecież nikogo nie odrzuca. Ale gdy opodal klasztoru pojawia się Marsz Równości, krzyczą, że to nie miejsce dla „pedałów”.
Narodziły się niemal 50 lat temu jako forma protestu oraz akt oporu. Skąd się wzięły i co zmieniły parady równości?
Krzysztof Żuk idzie drogą Lecha Kaczyńskiego, który w 2005 r. zakazał Parady Równości w Warszawie. On też powoływał się na „poważne ryzyko dla zdrowia i życia ludzi”, a później przegrał w Trybunale w Strasburgu.
Zaplanowany na 13 października, w rocznicę Objawień Fatimskich, Marsz Równości stanowi według PiS profanację kultu, zamach na świętości religii i prowokację wymierzoną w katolicką większość mieszkańców miasta.
Nie wolno nam się bać. Jeśli faszyści za aprobatą pisowskiej władzy znieważają i niszczą symbol tęczy, powinniśmy używać go częściej, nie wyłączając tęczowego orła.
Po raz kolejnymi ulicami Poznania przejdzie Marsz Równości. Po raz pierwszy z patronatem prezydenta Jacka Jaśkowiaka.
Dlaczego coraz więcej firm decyduje się na chwilową zmianę barw korporacyjnych albo wykorzystanie opowieści LGBT w swoich narracjach?
Konsekwentnie za to udziału w marszach równości odmawia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Około 10 tys. osób – według rachunków warszawskiego Ratusza – wzięło w tym roku udział w Paradzie Równości. Zobacz, co jej uczestnicy sądzą o rządach PiS.