Zajrzeliśmy do szacunku finansowego dołączonego do zaprezentowanej przez PiS ustawy o obronie ojczyzny. Wygląda to tak, jakby wielką armię wicepremier Kaczyński i minister Błaszczak chcieli zbudować niedużym relatywnie kosztem.
Przede wszystkim wizja zaprezentowanej właśnie ćwierćmilionowej armii słabo koresponduje z największym problemem współczesnej Polski – kryzysem demograficznym. Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w ogóle się o nim nie zająknęli.
Dokonania wicepremiera od bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego na razie łatwiej przeliczyć na tony żelastwa i betonu niż realne wzmocnienie obronności kraju. Kaczyński odchodzi w momencie największego kryzysu od lat.
Na tę sensację wpadłem przypadkiem w sobotę. Okazało się, że wojsko chciało kupić 300 mobilnych ołtarzy polowych. Na cito. Po ujawnieniu tego zamiaru minister obrony Mariusz Błaszczak anulował przetarg.
PiS przygraniczną akcję próbuje wykorzystać lub nawet sprokurować dla rozgrywki z opozycją i niezależnymi mediami. Skłaniam się ku myśli, że to propaganda wyłącznie na użytek wewnętrzny.
Dramatyczną sytuację ludzi na granicy wykorzystuje się cynicznie do budowy politycznego poparcia. Eskalacja bezprawnych działań ma jeden cel: utrzymanie władzy – mówi Bartosz Bolechów, politolog, ekspert od terroryzmu, ekstremów politycznych i religijnych.
Mariusz Błaszczak będzie się starał zrobić wrażenie, jakby PiS nie dopuścił się ataku na wolne media, nie zrujnował zaufania do wymiaru sprawiedliwości i służb mundurowych, nie podważył wiarygodności Polski jako członka zachodniej społeczności państw demokratycznych i praworządnych. Szef MON nie będzie uprawiał wysublimowanej dyplomacji – pokaże aktywność w NATO i pęczniejący portfel zamówień.
Minister obrony Mariusz Błaszczak pokazał właśnie, jak będzie kupował uzbrojenie: po uważaniu i bez jakichkolwiek wyjaśnień. Królem zbrojeń ogłosił się sam.
Zapad się skończył, więc władza zmienia narrację. Już nie rosyjskie czołgi, a terroryści i dewianci są zagrożeniem, które ma uzasadnić przedłużenie stanu wyjątkowego. Narracji strachu zaczyna chyba jednak towarzyszyć bezradność.
Ci, którzy stęsknili się za smoleńskimi prezentacjami zespołu Macierewicza z użyciem puszek i parówek, mogli dziś pocieszyć się konferencją MSWiA z udziałem szefów: MON Mariusza Błaszczaka i MSWiA Mariusza Kamińskiego.