Coraz liczniejsi Francuzi odrzucają myślenie w kategoriach „mniejszego zła” i zniechęceni zapowiadają albo pozostanie w domach, albo oddanie tzw. głosu białego, bez wskazania kandydata.
Bitwa o Donbas i bitwa o Pałac Elizejski rozgrywać się będą daleko od siebie, ale w bezpośrednim związku. Czy strategia Macrona zadziała? A może Francuzi postawią na radykalną zmianę? Niewiadomych jest więcej.
Francuzi wybierali nie tylko prezydenta, ale też do pewnego stopnia przyszłość Europy. Według exit polls Macron wygrywa pierwszą rundę z 27,85 proc. głosów, a Marine Le Pen wchodzi do drugiej tury z 23,15 proc. poparcia.
Emmanuel Macron liderem w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji z 28,1 proc. poparcia. 14 kwietnia w drugiej turze zmierzy się z nim Marine Le Pen, która zyskała 23,3 proc. – wynika z badania exit poll.
W sondażach kandydatka skrajnej prawicy jest coraz bliżej urzędującego prezydenta. Rosyjska agresja na Ukrainę jej nie szkodzi, pomagają za to codzienne zmartwienia Francuzów, inny skrajny konkurent i… fetowanie w Polsce przez Mateusza Morawieckiego.
Populistyczna prawica unika jak ognia krytykowania rosyjskiego prezydenta. Ubolewa nad ofiarami, obawia się kryzysu energetycznego. Ale Putina z nazwiska nie wymienia.
Wkroczenie rosyjskich wojsk do Donbasu sprawiło, że powoli opadają maski. W jaki sposób francuska skrajna prawica spłaca długi wobec Putina – i nie tylko?
Ostatnie zagraniczne podróże premiera Morawieckiego wywołały oskarżenia o działanie wbrew polskiej racji stanu. Ale proces ten trwa od dawna. Do tego PiS zadaje się w Europie z partiami prorosyjskimi.
Marine Le Pen ogłosiła, że zamierza zmienić politykę zagraniczną Francji. I to jak! Przede wszystkim liderka Zjednoczenia Narodowego chce wyprowadzić swój kraj ze struktur wojskowych NATO.
Szukajcie, domyślajcie się kobiety, jeśli nie widać jasno przyczyny jakiejś sprawy. Powiedzenie może trochę oklepane, ale idealnie pasuje do aktualnej francuskiej kampanii wyborczej.