Wyborco, czy na pewno chcesz głosować na kontynuację tańców w cudacznym politycznym korowodzie tzw. dobrej zmiany, nie tylko śmiesznym, ale i strasznym?
„Od stu lat, mimo wojen i zawirowań dziejowych, mimo zmian prezesów, kierowników i zespołów, NIK nieprzerwanie działa w trosce o dobro ojczyzny” – czytamy na stronie NIK, która w tym roku obchodzi stulecie powstania. Ta deklaracja właśnie przestała być aktualna.
Małgorzata Motylow pokieruje Najwyższą Izbą Kontroli do powrotu z bezpłatnego urlopu Mariana Banasia. Świeżo powołany prezes NIK wycofał się w cień do momentu wyjaśnienia afery związanej z jego kamienicą w Krakowie.
Mogą Banasiowi w tym przeszkadzać wiceprezesi NIK, którzy nie zawdzięczają stanowisk obecnej władzy. Więc zanim zejdzie wyborcom z oczu do 13 października, musiał ich zdymisjonować. Żeby dobrej zmianie nie szkodzili.
Im więcej prezes NIK wyjaśnia w sprawie swojej kamienicy, tym więcej rodzi się pytań bez odpowiedzi. Jedno z ważniejszych brzmi: co robią służby? Albo: dlaczego nic nie robią?
Wszystko to są rzeczy absolutnie niebywałe, kompromitujące tę władzę. I nic już z tym się nie da zrobić, nawet jeśli prezes NIK „zawiesza swoją działalność”. Jak zawsze Jarosław Kaczyński wymieni jednego swojego człowieka na innego i na tym sprawa się skończy.
W kamienicy na krakowskim Podgórzu, którą do swojego oświadczenia majątkowego wpisał powołany trzy tygodnie temu szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, mieścił się hotel wynajmujący klientom pokoje na godziny.
Teresę Czerwińską na fotelu ministra finansów zastąpił Marian Banaś, jeden z wiceministrów oraz szef Krajowej Administracji Skarbowej. Nie będzie żadnym kreatorem polityki gospodarczej rządu, ma po prostu wycisnąć z podatników jak najwięcej. Nieprzypadkowo miał ksywę „pancerny Marian”.