Marek Krajewski zapowiedział pożegnanie z serią o Eberhardzie Mocku, ale nie oznacza to, że literacko na dobre porzucił Wrocław.
Komu nie przeszkadza nieco konserwatywna wizja świata i delikatny recykling pomysłów, powinien dać „Ostrej” szansę.
Jeśli to rzeczywiście pożegnanie z Mockiem, będzie za czym tęsknić.
Wystarczy kilka akapitów, by bez wahania rozpoznać literacki styl Marka Krajewskiego: elegancki, nieco akademicki, poparty drobiazgową kwerendą, pełen odniesień do filozofii, nauk ścisłych i filologii klasycznej.
Wrocław pierwszych dekad XX w. jest w kolejnej części cyklu z Mockiem jeszcze mroczniejszy, bardziej odrażający i bezduszny. Po prostu nieludzki.
Marek Krajewski wraca do Breslau i do swego ulubionego bohatera Eberharda Mocka.
Porzucenie Wrocławia na rzecz Darłowa dało prozie Krajewskiego nowy oddech.
Burdelowo-kokainowy Wrocław epoki międzywojnia, a całość kończy pretensjonalna i wyświechtana wizja nadchodzącego Jeszcze-Większego-Zła, czyli faszyzmu.
Książka zawiera opisy 12 dochodzeń prowadzonych w ciągu ponad 30 lat.
Za dużo nut, jak powiedział pewien cesarz o dziele pewnego wybitnego kompozytora.