To, co dociera do nas zza więziennych murów, pokazuje, w jak ekspresowym tempie deprawuje się polskie więziennictwo. Bliżej mu dziś do penitencjarnych standardów Rosji niż Zachodu.
Prokuratura nie podejmie z urzędu sprawy „listów Falenty”, w których biznesmen twierdzi, że konsultował nagrywanie polityków w restauracjach z władzami PiS. Nowa taktyka śledcza: nie pytaj, nie będziesz miał sprawy do prowadzenia.
Czy listy Marka Falenty do prezydenta i premiera to wytwór jego choroby psychicznej? Czy może rzeczywiście współdziałał z PiS przy aferze podsłuchowej z 2014 r. dla obalenia rządów PO? Dlaczego listy wyciekły? Kto na tym wycieku skorzysta? Czy Falenta ujawni nagrania z politykami PiS?
Lemongrass – jak twierdzą oficerowie kontrwywiadu – był „klasyczną instytucją przykrycia dla działalności wywiadowczej”. O kulisach tej działalności, a także o rosyjskich tropach w aferze taśmowej, pisze w książce „Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami” dziennikarz „Polityki” Grzegorz Rzeczkowski. Zachęcamy do lektury jej fragmentu.
To środek nieproporcjonalny, cenzorski i represyjny – piszą w oświadczeniu przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego, odnosząc się do zakazu nałożonego na dziennikarza „Polityki” Grzegorza Rzeczkowskiego.
Marek Falenta, współodpowiedzialny za słynną aferę podsłuchową, zachowuje się jak zwierzyna w potrzasku. Wysyła listy do najważniejszych osób w państwie i grozi, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, to zdradzi swoje układy z wierchuszką PiS i udostępni nowe taśmy. Pytanie, czy nie jest to kolejny blef.
„Nie taka była umowa” – pisze Marek Falenta w liście do Jarosława Kaczyńskiego, ujawnionym przez „Gazetę Wyborczą”. Biznesmen oczekiwał ochrony i ułaskawienia w zamian za pomoc w wygraniu wyborów.
„Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły” – napisał w liście do prezydenta Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze podsłuchowej.
Od Wielkiej Brytanii po Austrię Europą wstrząsają kolejne skandale z Rosją w tle. Ten w Austrii – z nagranym wicekanclerzem – kończy się przyspieszonymi wyborami. Coś to komuś przypomina?
Polska policja, która potrafi inwigilować uczestników manifestacji, pilnować dzień i noc pomnika smoleńskiego, wykazała się zadziwiającą biernością, gdy Marek Falenta uciekał za granicę.