460 lat temu zmarł największy asceta spośród ojców reformacji. Śmiertelny wróg wesołych świąt. Jedyną osobą naprawdę niebezpieczną dla Kalwina okazał się konkurencyjny teolog Sebastian Castellio.
W coraz bardziej zeświecczonych Niemczech Dom Pastora to wciąż centrum lokalnej cywilizacji, fabryka niemieckich elit. I jednocześnie zjawisko kompletnie obce w katolicyzmie.
O reformacji napisano już chyba wszystko. A jednak, mimo upływu 500 lat od rewolucji Marcina Lutra, znaną pozornie historię można interpretować w oryginalny sposób. Choćby po to, żeby lepiej zrozumieć współczesną, XXI-wieczną cywilizację.
Ewangelicy z całego świata świętują 500-lecie reformacji, ale to nie tylko protestancki jubileusz. Świętować może każdy.
Historia Katarzyny von Bora, zbiegłej mniszki, żony Marcina Lutra, dobrze oddaje stosunek reformacji do kobiet.
Luter sprzeciwiał się kultowi świętych i wierze w cuda związanej z wizerunkami. Paradoksalnie wiele elementów jego sławy przybrało kształt kultu właśnie.
Bez Gutenberga nie byłoby reformacji. Ale gdyby Luter się nie narodził, niemieccy drukarze musieliby go chyba wymyślić.
Po 500 latach od reformacji protestanci zaczynają tęsknić za tym, co Luter kwestionował: ceremoniałami, rytuałami i 'pułapkami religii'.