To się musiało tak skończyć. Marcin Kołodziejczyk, który czuje współczesną Polskę jak mało kto, w pewnym momencie poczuł, że formalne ramy reportażu są dla niego ograniczające.
W ciągu trzech dekad pracy reporterskiej Marcin Kołodziejczyk przejrzał na wylot współczesną Polskę, a przy okazji poznał dzisiejszą polszczyznę, zwłaszcza tę „prowincjonalną”.
Debiutancka powieść reportera Marcina Kołodziejczyka ma wiele wspólnego z jego poprzednimi książkami.
Marcin Kołodziejczyk zebrał pisane w ciągu niemal ćwierćwiecza m.in. dla POLITYKI teksty portretujące zupełnie inną klasę społeczną niż w „Dysforii”.
Dla tych, którzy znają polską prowincję, album Podolca i Kołodziejczyka nie będzie zaskoczeniem. Potwierdzi to, co o niej już wiedzą.
Autor ma niebywały talent do odkrywania świetnych tematów w pozornie nieciekawych sytuacjach.
Książka śmiało przekracza granice między reportażem a fikcją literacką.
Marcin Kołodziejczyk, reporter POLITYKI, w zbiorze „B. Opowieści z planety prowincja” wnikliwie przygląda się tej rzeczywistości, która w mediach pojawia się rzadko. Tym, co rzuca się w oczy od pierwszego zdania, jest niesamowity słuch językowy autora.