Profesor Mikołaj Kozakiewicz (POLITYKA 43) zauważa, że "sztywna formuła małżeństwa coraz mniej przystaje do rozmaitości sytuacji życiowych". To spostrzeżenie nie wydaje mi się trafne. Równie dobrze można by powiedzieć, że sztywna formuła hipoteki coraz mniej przystaje do rozmaitości sytuacji życiowych. Sytuacje życiowe są rzeczywiście rozmaite, ale hipoteka dotyczy tylko niektórych z nich. Czy zauważona przez pana profesora rozmaitość sytuacji życiowych rzeczywiście sprawia, że hipoteka jest zła i przestarzała? Wcale nie.
Instytucja umowy cywilnej legalizującej trwałe związki, także osób tej samej płci - o której głośno we Francji (patrz s. 19) - jest i w Polsce potrzebna. Sztywna formuła małżeństwa coraz mniej przystaje do rozmaitości sytuacji życiowych. Wątpię jednak, czy udałoby się wywołać uczciwą, nieskrępowaną debatę publiczną na ten temat.
Aby zawrzeć ten związek wystarczy wypełnić w prefekturze dwa proste formularze. Żadnej pompy, welonów, marszów Mendelssohna. Nie jest też wymagana różnica płci. Związek można rozwiązać równie prosto: podpisem jednej ze stron. Było, nie ma. Na tym właśnie polegałby PACS zaproponowany Francuzom: obywatelski pakt solidarności - coś pośredniego między małżeństwem a wolnym związkiem.