Nie wierzę w „narodową zgodę” wokół Ukrainy. Tak samo jak nie wierzyłem w polityczne łzy po Smoleńsku.
Skąd kijowski Majdan czerpał siłę? Walczących wspierały na barykadach postaci historyczne, a także mityczne, rodem ze współczesnej popkultury. Nie zabrakło też ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenki. Mija 200 lat od jego urodzin.
Majdan stanął wobec wyzwania, wystąpił w nowej roli, superzwierzchności. To tutaj przed zebranym tłumem prezentowali się kandydaci na ministrów oraz na premiera kraju. A Majdan miał ich przyjąć, zaufać. Lub odrzucić.
Ukraińcy nie ufają ani swoim liderom, ani Europie, nie mówiąc już o Rosji. Najważniejsze jednak, że w końcu zaufali sobie – pisze z Kijowa dziennikarz czasopisma „Ukraiński Żurnal”.
W tych dniach wszyscy byliśmy Ukraińcami. Jakbyśmy jeszcze raz przeżyli własną skondensowaną historię: Solidarność, stan wojenny, ZOMO na ulicach, panikę władzy, chwile nadziei i grozy.
Zadziwiająca, dawno niespotykana zgodność polskich polityków w sprawie Ukrainy. Polska chce sankcji, Europa mocno wspiera.
Majdan jest jak frontowe zaplecze. Stąd się wychodzi walczyć na barykadach. I tu wraca – odpocząć, przegrupować siły, nabrać otuchy.
Co dalej z Ukrainą? Wojna domowa? Rozpad kraju? Dyktatura? Przewrót? Najwięcej zależy od Wiktora Janukowycza. Prezydent rozpoczął najważniejszą w życiu grę: o władzę, a może nawet o życie.
Od kilku tygodni dzień zaczynam, podobnie jak wielu Polaków, od sprawdzenia, co się dzieje na Ukrainie.
Premier Ukrainy Mykoła Azarow podał się do dymisji i prezydent ją przyjął. Czy to przełom w kryzysie? Raczej zbytni optymizm.