Wywiad z odtwórcą roli Konrada-Gustawa w „Dziadach”, których zdjęcie ze sceny zapoczątkowało wydarzenia Marca 1968 r.
My wszyscy z tego roku! W czterdziestolecie rewolty młodzieżowej nadchodzi fala nostalgii za wielkim odlotem lat sześćdziesiątych.
Generacja niemieckich rodziców, nazywana pokoleniem 68 roku, uznała, że ich dzieci powinny być wychowywane bez ograniczeń i narzuconych autorytatywnie wartości. Co z nich wyrosło?
35 lat temu rozpoczęła się interwencja wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Wzięli w niej udział także polscy żołnierze. W kraju zaś ruszyła operacja Podhale, której jednym z zadań było kontrolowanie korespondencji.
Po wielu latach od wydarzeń Paryskiego Maja wciąż nierozstrzygnięty pozostaje spór, czym w istocie była ta rewolta: młodzieńczym buntem w imię anarchicznie pojmowanej wolności, przejawem chwilowego kryzysu demokracji, gigantycznym happeningiem czy też prawdziwą rewolucją, która na trwałe „zmieniła skórę świata”.
Najpierw Niemcy rozprawiali się z pokoleniem 68, a teraz Francja. Po Joschce Fischerze, niegdyś anarchistycznym „wojowniku ulicznym”, a obecnie ministrze spraw zagranicznych RFN, na cenzurowanym stanął Daniel Cohn-Bendit, niegdyś postrach mieszczuchów z francuskiego studenckiego maja barykad 1968 r., a dziś poseł do Parlamentu Europejskiego. Czerwony Dany znalazł się pod pręgierzem francuskiej opinii publicznej jako rzekomy pedofil.
Od kilku tygodni Niemcy przypominają sobie fotografie sprzed trzydziestu lat i nie wierzą własnym oczom: to naprawdę my? Jeden z tych pięciu młodych ludzi, którzy szarpią policjanta, ten który doskoczył, gdy inni już gliniarza powalili, a teraz wali w niego pięścią jak młotem, to nasz Joschka? Dzisiejszy wicekanclerz i minister spraw zagranicznych. Najpopularniejszy polityk Republiki Federalnej. Taki dystyngowany w swym garniturze z kamizelką. Taki świetny mówca. Kiedyś rzucał kamieniami w policjantów, a teraz bombarduje Kosowo.