Baby-boomersi, którzy w 1968 r. wyrywali kostki bruku przed paryską Sorboną i po nocach wznosili barykady, mają dziś po sześćdziesiątce. Porzucili bunt, żyją jak burżuje.
Specjalny zespół stołecznej milicji cenzurował prywatne listy warszawiaków, żeby zablokować rozpowszechnianie informacji o wydarzeniach Marca 1968 r. Proceder rodem z Orwella można dziś potraktować jako gigantyczne badanie opinii publicznej. Wsłuchajmy się w jej głos.
My wszyscy z tego roku! W czterdziestolecie rewolty młodzieżowej nadchodzi fala nostalgii za wielkim odlotem lat sześćdziesiątych.
Jak 40 lat temu udało się ocalić Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego.
40 lat temu wojska Układu Warszawskiego (w tym Ludowe Wojsko Polskie) wkroczyły do Czechosłowacji, tłumiąc jej wolnościowy zryw. Reakcje obywateli PRL na te wydarzenia były pilnie śledzone przez Służbę Bezpieczeństwa.
Rebelia młodzieżowa, której apogeum nastąpiło 40 lat temu, opisywana jest zwykle w kategoriach politycznych lub obyczajowych. A przecież prócz bohaterów na barykadach i haseł o wyzwoleniu seksualnym miała także swój kanon lektur.
Każdy na swój sposób obchodzi 1968 r.: inaczej Polacy, inaczej Francuzi. W Niemczech pokolenie tamtego roku nadaje ton w życiu publicznym. Właściwie jaki?
W 1968 r. Umberto Eco odwiedził Pragę i Warszawę. W efekcie powstały dwa reportaże: o stolicy Czechosłowacji przeżywającej początek inwazji wojsk Układu Warszawskiego i o stolicy Polski rozpamiętującej traumę wydarzeń marcowych. Teraz oba te teksty ukazały się w wersji książkowej.
W polskim historycznym kalendarzu Marzec, jak wiadomo, przypada po Październiku, a poprzedza Grudzień, czyli 1968 r. następuje po 1956 r. i zapowiada 1970 r. Czym były tamte wiosenne wydarzenia, po których nic już nie było takie jak przedtem?
Generacja rewolty ’68 jest dziś na cenzurowanym. Następcy atakują ją za tępą wierność przekonaniom i za ich wygodną zdradę. Za miękkość i za twardość. Taki też los Adama Michnika.