Zanim zaczął się ten proces, już podważono rolę głównego świadka
Rządowa zapowiedź pozbawiania gangsterów ich nielegalnych majątków brzmi groźnie i efektownie. W praktyce może okazać się jednak, że ani sądy, ani prokuratury nikogo i niczego nie pozbawią.
Przestępcy zacierają ręce, bo w najbliższych latach 20 tys. spraw sądowych ulegnie umorzeniu z powodu upływu okresu karalności czynów. Już za moment, po latach tajemniczej bezczynności Temidy, przedawnią się sprawy słynnych gangsterów – Dziada, Słowika i Oczki.
Księciunio handlował narkotykami i ściągał haracze od tirówek. Padrino kradł samochody i wyłudzał ubezpieczenia. Warchlak za pieniądze z okupów wybudował sobie dom. Wszyscy działali w jednym gangu. Wszyscy byli policjantami.
Zabójcy dwóch policjantów w Czechowicach-Dziedzicach mieli po 24 lata. Z 19 ujętych do dzisiaj (kilku nadal się ukrywa) sprawców strzelaniny i zabójstwa policjanta w podwarszawskich Parolach większość miała od 19 do 22 lat. Z comiesięcznych raportów Centralnego Biura Śledczego wynika, że wśród najgroźniejszych przestępców przeważają ludzie młodzi. – Ci nowi są spragnieni krwi, nieobliczalni i wściekli. To młode wilczki, które chcą zagryzać na śmierć, bo inaczej nie potrafią – ostrzega oficer z KG Policji.
Władysław Ch., z zawodu ogrodnik, z powołania gangster, wydawał wyroki śmierci z więzienia. Przez telefon komórkowy wskazywał ofiarę, czas i miejsce egzekucji. Rytuał morderstwa doprowadził do rzadkiej w kraju perfekcji.
Palermo. Pani Maria – siostra sędziego Falcone, mieszka w centrum miasta. Przy wejściu do klatki schodowej czuwa dwóch policjantów.
Niebawem będzie gotowy akt oskarżenia w sprawie najgłośniejszego gangsterskiego zamachu – zabójstwa w Zakopanem 5 grudnia 1999 r. Andrzeja Kolikowskiego, ps. Pershing, szefa pruszkowskiej mafii. Wyrok wykonali Ryszard Bogucki i Ryszard Niemczyk.
Paweł M., ps. Małolat, czołowy gangster z grupy pruszkowskiej, dziś w areszcie oczekujący na proces gangu, przez ponad rok był członkiem koła SLD na warszawskim Bemowie. Co tak naprawdę robił w tej partii? Szukał politycznego parasola dla mafijnych interesów? Gromadził haki na polityków? Sam chciał zostać politykiem? A może – jak głosi jedna z wersji – był wtyczką służb specjalnych i narzędziem politycznej prowokacji?
Liderzy polskich gangów rozjeżdżają się po świecie, prowadzą interesy, bawią się, wypoczywają. To mogłoby brzmieć jak początek bajki: za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Ale bajka ma też morał.