Czy dawny boss mafii pruszkowskiej może być bossem gali MMA (mieszane sztuki walki)? To haniebne – grzmią krytycy. A czemu nie? – pytają zwolennicy. Dyskusja trwa, a sam bohater tego wydarzenia-skandalu dyskretnie milczy.
Kiedy trzy lata temu za kraty trafili starzy bossowie: Wańka, Słowik i Parasol, ogłoszono koniec świata gangsterskiego. Ale gdy niedawno okazało się, że mają wyjść na wolność, wrócił lęk. Niepotrzebnie, bo w gruncie rzeczy nic się nie skończyło i nic nie zaczyna.
Za Patrycją Kotecką ciągnie się cień niejasnej przeszłości – pisze środowa „Gazeta Wyborcza”, opierając się m.in. na zeznaniach świadka koronnego z 2009 r. Żona ministra Ziobry przeczy związkom ze światem przestępczym.
Dla Jarosława S., ps. Masa, bieda jest najbardziej dojmującym wspomnieniem z dzieciństwa.
Członkowie słynnej grupy pruszkowskiej zatrzymani przez policję. Słowik, Wańka i Parasol znów mają postawione zarzuty.
Nazywają ją Słowikowa. Po mężu, słynnym bossie gangu pruszkowskiego. Przez lata skrywała się w cieniu. Właśnie z niego wychodzi.
Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że niższa instancja ponownie zajmie się sądzeniem gangu. Dlaczego zadowoleni z tego werdyktu są zarówno prokuratorzy, jak i gangsterzy?
Po sześciu latach procesu gangsterzy z grupy pruszkowskiej okazali się żadną mafią, a jedynie – jak jeden z nich przed laty przekonywał sąd – wesołą ferajną. Mieli pewnie szczególną uciechę, gdy sąd oskarżał prokuratorów.
Sąd oddalił połowę z ponad 200 zarzutów, jakie warszawska prokuratura postawiła sześć lat temu 58 gangsterom z grupy pruszkowskiej – dowody były za słabe. Kompromitacja prokuratury, czy całego systemu wymiaru sprawiedliwości?