Dziś wszyscy żądamy od siebie jasnych, często ekstremalnych odpowiedzi. Papież: tak czy nie? Aborcja? Kaczmarski? Uprzejmie proszę, odpier… się z tym ode mnie. Nienawidzę, że mój stary wsiadł za kółko po kielichu, ale kocham, że mnie tyle nauczył i w dużym stopniu ukształtował – mówi nam aktor Maciej Stuhr.
Stuhrów dwóch, ojciec i syn. Znani – i nielubiani przez władzę, która traktuje ich jako wrogów polskości i uosobienie znienawidzonej elity. Jakimi drogami doszli do roli napiętnowanych autorytetów?
Znany i doświadczony aktor opowiada o tym, jak i dlaczego został debiutantem jako reżyser filmowy.
Film jest bolesny na wielu poziomach.
Wandal się wyżył, wyładował swoje złe emocje, ale Stuhrów nie przestraszył. Ból i gniew nie wykluczają trzeźwej oceny sytuacji.
Przez polskie społeczeństwo przechodzi dziś fala zmiany świadomości, która w wielu społeczeństwach Zachodu przetoczyła się co najmniej 20 czy 30 lat temu – mówi Maciej Stuhr, aktor, reżyser i wykładowca, którego na małym ekranie zobaczymy w kolejnym sezonie serialu „Szadź”.
Akcja filmu toczy się tuż przed rozpadem Czechosłowacji w upalne lato 1992 r.
Fabuła jest wykalkulowana, ale – co w naszym kinie rozrywkowym jest wciąż rzadkością – są w niej także momenty ironii i niewymuszonego humoru.
W kontekście filmowej premiery „Ślubów panieńskich” warto zastanowić się, czy i dlaczego lubimy Fredrę. W teatrze przecież grany jest rzadko i raczej bez uwielbienia. Otóż lubimy Fredrę dlatego, że go znamy, a nie dlatego, że go lubimy.
Showbiznes to nie wszystko