Młodzi dorośli się zobaczą i znajdą trochę pokrzepienia. Coś im się chyba należy.
Marcisz polską Rooney nie jest, choć umie pisać z wdziękiem i przyjemnym sentymentalizmem.
Książka, bardzo dobrze napisana, z nienachalnym humorem, byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie zmieniła się w finale w moralitet.