Niespełna 300 km od granicy Polski można zobaczyć prawdziwy kryzys: drastyczne cięcia płac, lawinowo rosnące bezrobocie, strach przed upadkiem lokalnej waluty. Tak wygląda Łotwa, do niedawna
Niskie podatki, tanie kredyty i sztywny kurs wobec euro – taka recepta pozwoliła Litwie, Łotwie i Estonii na imponujący rozwój. Ale bajka szybko się skończyła.
Europa stawia zasłonę dla złych pracodawców i obcinaczy pensji?
Na Kraje Bałtyckie, bo tak określane są Litwa, Łotwa i Estonia, przyjęło się patrzeć jako na pewną całość nie tylko ze względu na geograficzne położenie. W rzeczywistości są to kraje bardzo od siebie różne, o odmiennej kulturze, języku, nie mówiąc już o losach historycznych.
Wśród licznych oświadczeń, wydanych przez stronę rosyjską z okazji 60 rocznicy zwycięstwa nad III Rzeszą, znalazło się i takie, które zapewniało o dobrowolnym przystąpieniu państw bałtyckich do ZSRR w 1940 r. Jak to było naprawdę?
Śmiem twierdzić, że Łotysze ponowne połączenie z Europą witają z prawdziwym niepokojem. Słowo trwoga jest jak najbardziej na miejscu. Boją się też nas po drugiej stronie dawnego muru. Oba lęki są chyba nieuzasadnione.
Vaira Vike-Freiberga. Prezydent Łotwy
Vaira Vike-Freiberga. Prezydent Łotwy