W trwającej obecnie ofensywie rosyjskie lotnictwo mogłoby odegrać znaczną rolę w powstrzymaniu Ukraińców, ale na szczęście dla nas ich sztandarowy bombowiec Su-34 nie nadaje się do niczego.
To są manewry, jakich NATO jeszcze nie widziało, ale zobaczyć i zrozumieć ma je przede wszystkim Rosja. Przesłanie jest takie: wojna z NATO uruchomi potęgę sił powietrznych, która szybko pozbawi Rosję marzeń o uzyskaniu przewagi na lądzie.
Nikt nie ma wątpliwości, że wojna w Ukrainie jest dość niezwykłą wojną lądową. Główne wydarzenia rozgrywają się właśnie na lądzie, a lotnictwo odgrywa dużo mniejszą rolę niż by mogło.
Amerykańscy audytorzy odkryli, że silnik najnowocześniejszego samolotu taktycznego na świecie nie daje sobie rady. Jego wymiana wydaje się pilna, bo od niej zależy powodzenie kluczowej modernizacji.
Świat wstrzymuje oddech i czeka na ukraińską ofensywę. Tymczasem dziś zastanawiamy się, dlaczego rosyjskie bezpośrednie powietrzne wsparcie wojsk jest tak mało skuteczne. I jakie będzie ukraińskie po otrzymaniu zachodnich samolotów bojowych.
Coraz częściej rosyjskie lotnictwo zaczyna używać bomb kierowanych GPS. Odnotowano już kilkanaście takich ataków w rejonie Bachmutu. Czy to oznacza, że lotnictwo agresora odzyskuje formę?
Liczba F-35 do dyspozycji NATO w połączeniu z unikatowymi zdolnościami to dowód, że lotnictwo Sojuszu ma nad rosyjskim miażdżącą przewagę i dzięki niej ewentualne starcie wyglądałoby zupełnie inaczej niż to, co dzieje się w Ukrainie. Spory wkład będzie tu miała Polska.
Doświadczenia z Ukrainy pokazują, że potrzebujemy mądrego rozwoju sił powietrznych i systemu obrony powietrznej. Lotnictwo Rosji nie będzie wiecznie beznadziejnie słabe. Nawet w czasie wojny wietnamskiej rzuciło Amerykanom poważne wyzwanie.
Rosja od niedawna używa w Ukrainie własnej wersji bomb kierowanych odbiornikiem GPS, FAB-500M62 z modułem MPK, pozwalającym szybować bombom na odległość 40–60 km i trafiać w cel, którego współrzędne wprowadzono do pamięci. Zwalczanie zrzucających je samolotów stało się poważnym problemem.
Rosjanie nacierają, co widać głównie po ich stratach. Ostatniej doby według ukraińskiego Sztabu Generalnego zabito 1140 rosyjskich żołnierzy, czyli rekordowo wielu. Rosyjska armia swoim zwyczajem wali głową w mur i miejmy nadzieję, że uda się ją powstrzymać.