Swinging London, tańczące, wibrujące miasto – mówiono 40 lat temu. Dziś już nie tak roztańczone, ale wielkie pieniądze i młodość wciąż są jego napędową siłą.
W londyńskiej National Gallery – wielka wystawa Diego Velazqueza. Aż dziw, że te obrazy powstawały bez entuzjazmu – przy okazji pełnienia obowiązków dworskiego oficjela.
W czwartek rano Wojtek z Mrągowa prowadził wyładowaną papierem ciężarówkę przez londyńskie City. Słuchał polskiego rocka z kasety i podśpiewywał refreny. Na Liverpool Street zobaczył pierwszych zakrwawionych ludzi.
Terroryści, z pewnością fanatyczni wyznawcy ibn Ladena, zaatakowali Londyn, zabijając kilkudziesięciu mieszkańców, raniąc kilkuset i paraliżując miasto. Ale komunikacja londyńska ruszyła już następnego dnia, a gospodarka i słynne City nie odnotowały tąpnięcia. Przy takich dramatycznych wydarzeniach – jak zawsze w godzinie próby dla przywódcy i społeczności – znacznie lepiej widzimy kraj i ludzi. Czy nie na nich liczy dziś Europa?
Gdyby stworzyć ranking najwybitniejszych twórców o najbardziej pokręconych życiorysach, to wielkie szanse na pierwsze miejsce miałby Caravaggio. Jak to się stało, że żyjąc jak awanturnik tworzył arcydzieła? Odpowiedzi można szukać na dopiero co otwartej w Londynie wystawie „Caravaggio. Ostatnie lata”.
Najczęściej przywoływany obraz Polaków, którzy wyjechali spróbować sił w Wielkiej Brytanii, to zagubieni koczownicy z londyńskiego dworca Victoria. Ci, którym się nie udało. Tymczasem Bitwa o Anglię nie jest jeszcze przegrana, a świadczą o tym losy Polaków, którzy zrobili tam karierę.
Brudna, obrzydliwa, porzucona na prawie 20 lat elektrownia w środku Londynu stała się największym na świecie muzeum sztuki nowoczesnej.
Waterstones Piccadilly, dokładny adres nie jest potrzebny. I tak wszyscy w Londynie wiedzą, gdzie to jest. Prawie sześć tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, półtora miliona książek. Minęły dopiero dwa miesiące od uroczystego otwarcia tej największej w Europie księgarni, a już liczy się, że odwiedziło ją ponad 500 tys. osób.