Trwa gorący czas dla tych młodych ludzi, którzy przekraczają jeden ze szkolnych progów. Jakie wybrać liceum, jakie gimnazjum? Prywatne, społeczne, a może państwowe. To pytanie splata się często z innym: szkoła przyjazna, bezstresowa czy – jak mawia młodzież – rzeźnia, czyli ostre wymagania i konwencjonalne obyczaje. W Łodzi dyskusja na ten temat jest szczególnie stresująca.
Zdarzało się, że Jadwiga i Krzysztof N. wypili za dużo, bywało, że awanturowali się po nocy. Po pieniądze chodzili do opieki społecznej albo dorabiali na czarno, zalegali z czynszem, kradli prąd, a czasami także coś z supermarketu. Normalnie, jak to na łódzkim Polesiu. Przeciętni, niczym nie różnili się od innych. Tylko jednym – zabili czworo własnych dzieci.
Konflikt w łódzkim Teatrze Nowym jest artystyczny, polityczny i symboliczny. W oflagowanym teatrze aktorzy wystawiają „Hamleta”, a przed drzwiami odbywają się happeningi. Tytuł całego spektaklu mógłby brzmieć „Czerwone czy czarne”.
Kazimierz Dejmek żył teatrem i żył polityką. O złożonych związkach teatru z polityką opowiada jego niedokończony „Hamlet” w łódzkim Teatrze Nowym.
Na przełomie września i października trwał w Łodzi Festiwal Dialogu Czterech Kultur – polskiej, żydowskiej, rosyjskiej i niemieckiej.
W ciągu ostatnich lat Łódź bardzo się zmieniła. Kiedyś była szarym, zadymionym i smutnym włókienniczym miastem. Dziś ma elegancką ulicę Piotrkowską, znaną w Europie, przyciąga pięknie odrestaurowaną secesją, kusi jedynymi w swojej atmosferze pubami. W Łodzi czuję historię przemian z XIX i XX w., cieszę się przestrzenią i swobodą. Ludzie mają tu przyjazne dusze. W Łodzi jest mi dobrze.