Po 12 latach od terrorystycznego zamachu na amerykański samolot pasażerski zapadł wyrok skazujący jednego rzekomego agenta libijskich tajnych służb. Drugi został uniewinniony. Z góry natomiast było wiadomo, że nigdy nie padnie nazwisko prawdziwego mordercy, to znaczy zleceniodawcy tej zbrodni. Nawet szkoccy sędziowie są bezsilni wobec polityki.
W historii nie było kosztowniejszego procesu. Aż 150 milionów funtów szterlingów pochłonie sądzenie dwóch rzekomych agentów libijskich tajnych służb oskarżonych o spowodowanie śmierci 270 osób w katastrofie lotniczej w Lockerbie w 1988 r. Mimo to z góry wiadomo, że nigdy nie padnie nazwisko prawdziwego mordercy, to znaczy zleceniodawcy tej zbrodni.
W Trypolisie nie widać na ulicach wielu policjantów. Kontrolowane są natomiast wyjazdy ze stolicy i innych miast, co pewien czas spotyka się też posterunki na autostradach. Nie widziałam, by kogoś zatrzymywały, ale zapory zmuszają do zwolnienia, można więc zanotować numer i przyjrzeć się pasażerom. Ilu jest na ulicach policjantów tajnych, tego nie wie nikt poza pułkownikiem Muammarem Kadafim, zwanym po prostu Przywódcą.