Trzy tygodnie przebudzenia w Libii nie przyniosły rozstrzygnięcia. Nie gaśnie entuzjazm rebeliantów, ich szeregi zasila powracająca do ojczyzny libijska emigracja, ale jeśli ktokolwiek przejął inicjatywę, to lojaliści.
Kiedyś promienny kapitan i uwielbiany wódz rewolucji, potem satrapa na progu obłędu. Dlaczego Muammar Kadafi doprowadził Libię do wojny domowej?
Muammar Kadafi jest politycznym bankrutem.
Serce mówi, że planowane sankcje nie powstrzymają przelewu krwi w Libii. Europa, Stany Zjednoczone, społeczność międzynarodowa - krótko mówiąc: ktokolwiek - powinien spieszyć z pomocą Libijczykom. Przecież strzela do nich ich własny przywódca, i to jeszcze rękami najemników.
Rewolucja dotarła do Trypolisu. Po kilkudniowych demonstracjach antyrządowych w portowym mieście Bengazi, które do poniedziałku kosztowały życie co najmniej 233 osób, zamieszki wybuchły w stolicy Libii.
W drugim co do wielkości mieście Libii, Benghazi, które bywa okazjonalnie stolicą, bo pomieszkuje tam w namiocie pułkownik Muamar Kadafi, wojsko przeszło na stronę zbuntowanej ulicy, natomiast synowie dyktatora – na stronę ojca.
Condoleezza Rice złożyła oficjalną wizytę w Trypolisie. Pierwszą oficjalną amerykańską wizytę od 50 lat. Jeszcze w 1986 r. Ronald Reagan kazał bombardować Libię.
Kolejki po chleb łatwo przeradzają się w rozruchy, a szybujące ceny żywności są większym zagrożeniem dla stabilności niektórych krajów niż terroryści, ostrzegają analitycy.
W sobotę cały Paryż odetchnął z ulgą. Libijski przywódca pułkownik Kadafi zakończył bowiem swą 5-dniową oficjalną wizytę nad Sekwaną.
Przez dwie dekady Polska Ludowa unowocześniała Libię. Dziś, gdy bogaty w ropę i gaz Trypolis podpisuje umowy z Anglikami i Francuzami, o polskich sukcesach w Libii przycichło. Co się stało? Zgubiliśmy sojusznika?