W niedzielę rano libański Hezbollah ogłosił, że rozpoczął atak na Izrael. To odwet za zabicie jednego z jego wysoko postawionych przywódców. Rosną obawy, że wojna rozleje się na cały Bliski Wschód.
Watykan po tygodniu skomentował ceremonię otwarcia olimpiady; polski generał odwołany z Kwatery Głównej NATO; będziemy mieć w Paryżu medal w boksie; rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie; polska kanadyjkarka wystartuje na igrzyskach mimo wcześniejszych podejrzeń o doping.
Ofiary były druzami – członkami grupy wyznaniowej, która łączy elementy islamu i chrześcijaństwa.
Choć reżim w Teheranie najpewniej będzie unikał bezpośredniej konfrontacji z siłami Izraela czy USA, to coraz aktywniej wspiera działania swoich pośredników. Na Bliskim Wschodzie rośnie ryzyko eskalacji.
Takiego wzmożenia politycznego nie było w muzyce od arabskiej wiosny. Zagrzewa do protestów w Iranie, Chinach i na Sri Lance, opłakuje losy Libanu i Kuby, zachęca do wspierania Ukrainy. A wszystkie te przeboje mają ze sobą coś wspólnego.
Dla wielu obywateli stabilnego świata kryptowaluty to wciąż ciekawostka. Dla wielu Libańczyków są sposobem na przetrwanie w finansowym chaosie, jaki ogarnął ich kraj.
Wybuch w bejruckim porcie odsłonił prawdziwy dramat tego kraju, który był poligonem nowoczesności.
Przez parę miesięcy, z obawy przed koronawirusem, Libańczycy zawiesili rewolucję. Ale po tragedii, która dotknęła Bejrut, wielu z nich nie ma już nic do stracenia.
Eksplozja w Bejrucie jest symbolem politycznego, gospodarczego i społecznego upadku państwa, które istnieje już prawie wyłącznie na mapie.
W Libanie trwa szukanie winnych potężnego wybuchu w okolicy bejruckiego portu. Ale czy naprawdę zostaną ukarani ci, których należałoby pociągnąć do odpowiedzialności?