Gdzie jest rząd? – pytają bombardowani przez Izrael Libańczycy. Ich państwo to irytująca wszystkich fikcja, ale jej brak byłby jeszcze większym zagrożeniem dla regionu.
Kolejna wojna Izraela na terytorium Libanu jest właśnie tym, czemu obecność międzynarodowych oddziałów pod flagą ONZ miała zapobiec. Jednak nikt nie pali się, by wywieszać białą flagę i ogłaszać odwrót.
Iran wystrzelił rakiety w stronę Izraela we wtorek wieczorem. To odpowiedź na „ograniczoną i ukierunkowaną” operację lądową izraelskiej armii przeciwko celom Hezbollahu na południu Libanu. W środę nad ranem Izrael zaatakował w Strefie Gazy.
Tak jak w domenie powietrznej Izrael posiada absolutną przewagę, tak nie pozwoli sobie na powstrzymanie tej „inwazji” na lądzie. Za dobre jest wyszkolenie izraelskiej armii, za wysoka determinacja, za słaby przeciwnik – nawet jeśli w pojedynczych starciach zanotuje jakieś sukcesy.
Wracam z Micpe Hilla na północy Izraela, tuż przy granicy z Libanem. Rakietowy atak Iranu zastał mnie w pociągu.
Siły Obronne Izraela (IDF) kontynuują ćwiczenia na północy kraju, Mossad eliminuje kolejnych bojowników Hezbollahu – a jego potencjalni sojusznicy siedzą cicho. Niektórym to wszystko jest bardzo na rękę.
Hasan Nasrallah nie był zwykłym przywódcą. Wygłaszał płomienne przemówienia, a 32-letnie przywództwo ugruntowało jego pozycję w Hezbollahu. Trudno będzie go zastąpić, zwłaszcza że Izrael wyeliminował całą wierchuszkę tej organizacji.
Gen. bryg. Yuval Bazak mówi o tym, jaki jest cel obecnej wojny z Hezbollahem, a także o osobistej cenie, jaką zapłacił 7 października podczas ataku Hamasu na Izrael.
Szef dyplomacji Jisra’el Kac odrzucił propozycję wstrzymania ognia na granicy z Libanem na trzy tygodnie – tak jak proponował Biały Dom, wspierany przez europejskich sojuszników. Napięcia w regionie rosną z dnia na dzień.
We wtorek wybuchły pagery, następnego dnia krótkofalówki należące do członków Hezbollahu. Wszystkie tropy prowadzą do izraelskich służb specjalnych. Izrael i Liban, skąd głównie operuje ta organizacja, znalazły się na progu pełnoskalowej wojny.