Zabawa w „ruskie onuce” i szukanie agentów bywała rytuałem i pustą grą polityczną na poziomie Antoniego Macierewicza. Tym razem jest inaczej, wojna zmieniła wszystko. PiS stawia zachodni porządek działania na głowie.
Komisji Europejskiej nie przekonują tłumaczenia Warszawy. Bruksela liczy na skuteczność nacisków USA w kwestii przyjętej przez PiS i podpisanej już przez Andrzeja Dudę ustawy o komisji mającej badać rosyjskie wpływy.
Jakie będą najważniejsze tematy kampanii przed wyborami do Sejmu i Senatu? Czy PiS skorzysta, czy straci na uchwaleniu lex Tusk? Rozmowa z prof. Mikołajem Cześnikiem z Uniwersytetu SWPS.
Zagraniczne media nie mają wątpliwości, że podpisana przez Andrzeja Dudę ustawa jest wymierzona w byłego premiera i szefa PO. Piszą też o tym, czemu PiS usilnie zaprzecza – że działalność komisji może wykluczyć Tuska z aktywności politycznej.
Decyzja prezydenta bulwersuje tych, którzy liczyli, że tym razem i w tak ważnej ustrojowo sprawie zachowa się jak głowa demokratycznego państwa prawa, czyli odrzuci ustawę kpiącą z zasad tego państwa. Duda przypomniał, że sprawuje urząd dzięki głosom 10 mln obywateli. Nie wspomniał, co ma z jego decyzją teraz zrobić prawie 10 mln obywateli, którzy nie chcieli jego drugiej kadencji.
Politycy opozycji zarzucają prezydentowi tchórzostwo i kierowanie się interesem PiS. Ustawę, którą zdecydował się podpisać, nazywają „bolszewicką”, a nawet „stalinowską”. Sprawę „lex Tusk” skomentował także Mark Brzezinski, ambasador USA w Warszawie.
„Nie mam wątpliwości, ze wpływy rosyjskie wymagają wyjaśnienia” – stwierdził prezydent Andrzej Duda. Mimo wielu wątpliwości konstytucyjnych ogłosił swój podpis pod ustawą powołującą kontrowersyjną komisję. Skieruje ją potem do Trybunału Julii Przyłębskiej.
Ustawa o nowej komisji jest w sposób oczywisty sprzeczna z konstytucją. Łamie co najmniej trzy jej zasady, co powinno skłonić prezydenta Andrzeja Dudę do weta. Może też wybrać wariant „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”.
Niespodziewanie PiS i partia Ziobry przegrały w sejmowej komisji głosowanie dotyczące badania rosyjskich wpływów przez komisję, od której werdyktów nie będzie można się nawet odwołać. Jednak najważniejsza batalia w tej sprawie jeszcze przed nami.
Ustawa o RosKomisji to kwintesencja myślenia PiS o państwie polskim w ósmym roku jego rządów. Takie instytucje, jak kontrwywiad (cywilny i wojskowy), prokuratura czy wreszcie sądy, okazały się rzekomo nieskuteczne w walce z rosyjskimi wpływami, dlatego potrzebna jest speckomisja.