Największą niewiadomą było porozumienie z lewicą – rozmowy z ludowcami i samorządowcami trwały już od wielu tygodni. Ostatecznie jednak to liderzy SLD, Wiosny i Razem zmotywowali KO do negocjacji.
Zakończyła się konwencja Lewicy w Warszawie. Koalicja wymieniła postulaty, z jakimi pójdzie do wyborów. To m.in 1600 zł emerytury i podniesienie płacy minimalnej. Niemiłym incydentem okazał się alarm pożarowy, który zmusił działaczy do opuszczenia Areny Ursynów.
Lewica zaprezentowała w Warszawie kandydatów otwierających jej listy do Sejmu. Może dziwić, że najwięcej miejsc dostali działacze Wiosny. Nieoficjalnie mówi się, że listy powstawały w atmosferze dużych tarć.
Porozumienie w tej sprawie ma być już gotowe i podpisane, a jego szczegóły liderzy opozycyjnych ugrupowań planują zaprezentować w poniedziałek – poinformowała „Gazeta Wyborcza”.
Najlepsze są ponoć rozwiązania najprostsze, choć droga do nich często wiedzie naokoło. Czy polska lewica po latach błędów i wypaczeń wreszcie dorobiła się pomysłu na siebie?
Mniejsze i większe problemy będą podważać zaufanie między SLD, Wiosną i Razem, potrzebne do wspólnego prowadzenia kampanii.
Decyzja PO o samodzielnym starcie doprowadziła do powstania sojuszu SLD, Wiosny i Razem. Partie te wiele dzieli, ale jeśli się nie pokłócą, mogą wprowadzić lewicę z powrotem do Sejmu.
„Powołaliśmy coś, co dzisiaj nazywa się lewica” – ogłosił Włodzimierz Czarzasty na wspólnej konferencji z Robertem Biedroniem i Adrianem Zandbergiem. Nie wiadomo jednak kluczowej rzeczy – czym jest to coś?
Czy Wiosna dotrwa do jesieni? Projekt Roberta Biedronia miał wnieść do polskiej polityki nowe standardy, zamiast tego importował wszystkie stare partyjne patologie. Odchodzą działacze, strategia zmienia się z dnia na dzień.