Czy wynik wyborczy Roberta Biedronia to koniec lewicy w Polsce? Pewnie nie. Ale może oznaczać początek końca Lewicy jako politycznego projektu.
Gdyby Robert Biedroń potrafił skapitalizować wiedzę, jaką zdobył w czasie tournée po Polsce w 2019 r., mógłby pokusić się o odebranie trzeciego miejsca Szymonowi Hołowni.
O tym, dlaczego spadło poparcie dla kandydata Lewicy i jak chce teraz o nie walczyć, opowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, nowa współszefowa sztabu Roberta Biedronia.
Kandydat Lewicy prezentuje nową współpracowniczkę i rusza w Polskę. Ale czy da się tak po prostu zacząć od nowa?
„Wybory są jedną wielką niewiadomą”, „wszystkie scenariusze są na stole”, „trzeba czekać na ruch PiS”. Po stronie opozycji nie widać jasnej strategii, co robić po niewyborach 10 maja.
Zaczyna się jeden z najważniejszych tygodni w polskiej polityce ostatniego 30-lecia. Przed nami kluczowe głosowania w sprawie wyborów w Senacie i Sejmie, a na koniec w skrajnych wariantach – same wybory lub upadek rządu PiS.
Opozycja jest w klinczu. Brać udział w wyborach, które są kpiną z demokratycznych procedur, czy też je zbojkotować, gwarantując tym samym reelekcję Andrzejowi Dudzie? Problem ma zwłaszcza Platforma i jej kandydatka.
Zmiana ordynacji podważy i tak problematyczny rezultat wyborów. Ale za wcześnie, by ogłaszać bojkot. Istotą sprawy jest przełożenie terminu 10 maja. I pomoc milionom ludzi, którzy zaraz znajdą się bez pracy lub stracą dorobek życia.
Epidemia sprowadziła politykę mocno na ziemię. Posłowie, rząd, urzędnicy muszą się zająć realnymi problemami obywateli, które trzeba rozwiązywać w obliczu poważnego zagrożenia. Co to oznacza w praktyce?
Młoda lewica rzuca wyzwanie starym liberałom. Ten nowy konflikt pokoleń ma silne emocjonalne zakorzenienie. Ale zarazem jest politycznym nonsensem.