Nic tak nie przyciąga ludzi na lekkoatletyczne stadiony, jak gwiazdy i rekordy. Przed mistrzostwami świata w Sewilli wydawało się, że może być z tym kłopot. Kontuzje wyłączyły Siergieja Bubkę, Ato Boldona, Marie Jose Perec, Heike Drechslera. Do tego wpadki dopingowe Marlene Ottey, Javiera Sotomayora. Mistrzostwa w Sewilli musiały się same obronić.
Lekka atletyka to już nie uboga krewna innych intratnych sportów. Największe gwiazdy bieżni, skoczni i rzutni zarabiają niewiele mniej niż asy światowych kortów czy pól golfowych. Lekkoatletyczna Złota Liga zamienia się w odpowiednika Wielkiego Szlema, a rachunki bankowe Marion Jones, Michaela Johnsona czy Hajlego Gebreselasjego ruszyły w pościg za kontami Martiny Hingis i Pete´a Samprasa.
Pierwszy raz zdarzyło się, aby w sztafecie 4x400 m najlepsi na świecie w tej konkurencji amerykańscy Murzyni gonili Polaków. Jeszcze ze skutkiem. Na ostatnim metrze halowych mistrzostw świata w Maebashi Milton Campbell wyprzedził Roberta Maćkowiaka. Efektem tego pościgu był nowy rekord świata. Potwierdziło się, że mamy niezwykle utalentowanych, młodych czterystumetrowców, którzy już znajdują się w światowej czołówce i chcą zostać niedościgłymi.
Jej niewiarygodnych rekordów na 100 i 200 metrów nie pobito od dziesięciu lat. W pamięci kibiców zapisała się rzadkiej klasy urodą i nowatorską na stadionie stylizacją postaci: ostry makijaż, kolorowe, kilkucentymetrowe paznokcie i jaskrawy, obcisły, "jednonożny" (one legger) kostium ze spandexu. Dzięki Florence Griffith Joyner damski sport odzyskał seksapil, zagubiony w epoce umięśnionych kobiet robotów z NRD i ZSRR.
Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce transmitowało 88 stacji radiowo-telewizyjnych, a oglądało pół miliarda telewidzów. W zawodach startowało 1200 zawodników z 44 krajów. W ostatnim dniu imprezy na trybunach Nepstadionu znalazło się blisko 70 tysięcy widzów. Biletów zabrakło. Jak na tę dziedzinę sportu był to swoisty rekord. Polacy w klasyfikacji medalowej zajęli czwarte miejsce. To najlepszy wynik od ćwierć wieku.
W Budapeszcie trwają właśnie mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce. Polacy nie należą do faworytów. A równo 40 lat temu słynny polski Wunderteam odniósł historyczny sukces w mistrzostwach kontynentu w Sztokholmie. Co robią medaliści z tamtych pamiętnych zawodów?