Resort zdrowia ma nadzieję, że ukraińscy lekarze i pielęgniarki uzdrowią polski system. NRL ostrzega jednak, że wykonywanie zawodu bez znajomości języka polskiego jest po prostu niebezpieczne.
Zachowajmy umiar, bo mam wrażenie, że podążamy w szaleńczym kierunku z przedwczesnymi ocenami na temat tego, kto tym razem zawinił – mówi dr Maciej Socha ze Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku. Żaden raport medyczny nie przywróci jednak zaufania między pacjentkami a ginekologami.
Resort zdrowia uspokaja, ale licznik covidowych zgonów jest zatrważający i raczej nie zwolni. Lekarze wiedzą, że dwa tygodnie po świątecznych spotkaniach i sylwestrowej zabawie na OIOM-ach znów będzie tłok.
My mamy się narażać i zaharowywać, a władza nie może nawet wprowadzić regulacji, które spowodowałyby zmniejszenie naporu pacjentów, mówią. I przyznają, że coraz mniej w nich empatii i skłonności do poświęcenia dla ludzi, którzy chorują i umierają na własne życzenie.
Rząd przerzucił cały ciężar walki z czwartą falą epidemii na samorządy i szpitale, które są zapchane „pod korek” i ledwo dyszą. A będzie jeszcze gorzej, bo nawet jeśli rację ma resort zdrowia i zbliżamy się do szczytu zakażeń, to szczyt hospitalizacji przypadnie przed świętami.
Rządzący założyli, że czwarta fala będzie łagodniejsza. Wygląda na to, że się przeliczyli. Jednak twardo nie wprowadzają obostrzeń dla niezaszczepionych i nie uruchamiają oddziałów covidowych. Dyrektorzy szpitali nie mają wątpliwości – chodzi o kasę.
Pierwszy specjalistyczny zespół ekipy Medycy na granicy działa już przy strefie stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Łącznie gotowych do pracy jest 42 lekarzy, pielęgniarek i ratowników z całej Polski.
„Przedstawiciele resortu zdrowia tylko pozorują negocjacje” – mówiła na konferencji prasowej Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów.
Prof. Krzysztof Simon z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu musiał otrzymać policyjną ochronę. Jest kolejnym lekarzem, którego dosięga niebezpieczny hejt i groźby śmierci. To coś mówi o naszym społeczeństwie, ale o polityce tego rządu też.
W Sejmie rozpoczęto prace nad nowelizacją ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce”, w której zapisano możliwość kształcenia lekarzy poza uniwersytetami, w wyższych szkołach zawodowych. I od razu wybuchła awantura, bo to projekt z nikim niekonsultowany i trudny do realizacji. Więc komu potrzebny?