Jeden z koncernów farmaceutycznych zafundował kilkuset polskim lekarzom, którzy przepisali w minionym roku najwięcej recept na jego drogie leki, luksusowe wakacje w Portugalii. Grzegorz Opala, nowy minister zdrowia, po odbiór nominacji przyjechał wprost z lodowca, na którym za pieniądze firm farmaceutycznych szlifował narciarską formę. Poddawani nieustannej presji i pokusie lekarze wyraźnie pogubili się: coraz trudniej im ustalić, gdzie kończy się naturalna współpraca z producentami leków, a gdzie zaczyna korupcyjne uzależnienie. Może przyszła pora, aby ustalić to jasno i dobitnie?
Dwaj lekarze – ginekolog i laryngolog – naurągali organizacjom antyaborcyjnym. Sprawą zajął się sąd lekarski w Gdańsku, który niedawno postanowił ukarać doktorów za naruszenie dóbr Izby Lekarskiej oraz jej prominentnych przedstawicieli. Zdaniem sądu, naurąganie było mniej szkodliwe niż informowanie dziennikarzy o poczynaniach korporacyjnego wymiaru sprawiedliwości.
Zarząd starostwa powiatowego w Głubczycach w Opolskiem postanowił zapytać mieszkańców powiatu, czy to prawda, że lekarze z miejscowego szpitala biorą łapówki. Pacjenci wypełnili już kilkaset ankiet, ale na razie nie wiadomo, co w nich napisali. Lekarze twierdzą, że zostali osądzeni i skazani jeszcze zanim przedstawiono im akt oskarżenia.
Wojewoda pomorski zobowiązał się niedawno wypłacić w imieniu szpitala w Gdańsku 100 tys. zł rodzicom pięcioletniego Patryka, który zmarł w 1998 r. na skutek błędu anestezjologa. Rzadko się zdarza, by walka o odszkodowania dla ofiar błędów i zaniedbań lekarskich kończyła się sukcesem. Jest to problem nie tylko Polski.
Odrodzony w 1989 r. samorząd lekarski przypomina jedenastoletnie dziecko: nie chce już słuchać bajek, dobrze potrafi liczyć, chciałoby zawojować świat, choć rodzice nie pozwalają mu przekroczyć granicy podwórka. Tupie, gdy słyszy nakazy, uwielbia pochlebstwa.
Pięćdziesięciu polskich lekarzy rozpoczyna intensywną naukę języka szwedzkiego. Już pod koniec roku przyjmować będą pacjentów w przychodniach i szpitalach Kalmaru, historycznego miasta u wschodniego wybrzeża Szwecji. Zatrudnienie Polaków stanowić będzie pierwszy poważny wyłom w istniejącym od 1968 r. zakazie importu obcej siły roboczej.
Uwielbiany lekarz rodzinny, 54-letni ojciec czworga dzieci, zgładził zastrzykami heroiny co najmniej 15 kobiet w wieku od 49 do 81 lat. Większość ofiar dr. Harolda Shipmana zmarła we własnych domach tuż po lub jeszcze w trakcie wizyty lekarza, aż pięć (!) w jego własnym gabinecie. Dr Shipman przezwany przez prasę „dr. Śmierć” zgromadził zapasy morfiny zdolne unicestwić setki ludzi. Możliwe, że uśmiercił w sumie blisko 200 osób: absolutny rekord w brytyjskich annałach zbrodni. Dlaczego zabijał? Co zrobić, by horror się nie powtórzył?
Medycyna rodzinna ma być fundamentem opieki zdrowotnej. Czy nowoczesnej, to sprawa do dyskusji. Na pewno oszczędnej, a więc skrojonej na polską miarę. I Kongres Lekarzy Rodzinnych ujawnił wyraźną przepaść dzielącą teoretyków od praktyków tej specjalności medycznej. Pierwsi rozpływają się w zachwytach, drudzy - żyją w obłędzie.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nocnych dyżurów lekarskich wprawiło w osłupienie nawet dyrektorów szpitali. Cieszą się, że nie będą musieli wypłacać dodatków za nadgodziny, ale martwią, jak wprowadzić pracę zmianową dla lekarzy lub podpisać z nimi błyskawiczne kontrakty. Lekarze sami domagali się wyjaśnienia tej kwestii, licząc na dodatkowe pieniądze. Nie spodziewali się, że zwycięstwo będzie miało tak gorzki smak.
Przez 21 miesięcy obowiązywania ustawy o zawodzie lekarza Ministerstwo Zdrowia nie zdążyło przygotować rozporządzenia regulującego działanie komisji bioetycznych. Z jednej strony utrudnia to prowadzenie badań, z drugiej - może sprzyjać nadużyciom przy testowaniu leków na pacjentach.