Po pięciu latach od legalizacji medycznej marihuany nie jest trudno zostać pacjentem i palić lub waporyzować legalne zioło. Ale za posiadanie nawet niewielkiej ilości suszu bez recepty wciąż grozi więzienie.
Rozmowa ze Steve’em Rollesem, czołowym ekspertem ds. regulacji używek, o tym, jak przekonał Urugwaj i Kanadę do legalizacji marihuany, i o tym, dlaczego z regulacji jest więcej pożytku niż z prohibicji.
Medyczna marihuana już jest w aptekach. Pierwsze 7 kg rozeszło się w lutym. Mamy boom na produkty z konopi. Ale co właściwie jest teraz legalne, a co nie?
W teorii każdy lekarz może wypisać receptę na medyczną marihuanę. W praktyce nieliczni mają na jej temat wystarczającą wiedzę. Ministerstwo Zdrowia nie kwapi się, aby pomóc to zmienić, więc środowisko lekarskie radzi sobie samo.
Kolejny kraj w Europie, Portugalia, właśnie zalegalizowała stosowanie marihuany w celach leczniczych.
Polacy dowiedzą się, że PiS zalegalizował medyczną marihuanę, i będą zadowoleni, ale w praktyce będzie to raptem uchylenie drzwi.
Po anonimowych pacjentach o dostęp do marihuany leczniczej upominają się politycy.
Z natury rozsądni i pragmatyczni Kanadyjczycy usankcjonują to, co i tak ma miejsce.
Czy to już koniec epopei lekarza, który starał się pomagać najciężej chorym na padaczkę dzieciom i leczył ich niedozwolonymi preparatami marihuany?
Dlaczego Centrum Zdrowia Dziecka zabroniło podawania marihuany? I czy w tej decyzji jest drugie dno?