Jedni mówią: „Najwyższy czas”! Inni: „Oby nie był to początek kryzysu”. Dlaczego nowe standardy leczenia bólu w Polsce mogą niepokoić?
Zafascynowani postępem medycyny, pouczani, jak żyć, by cieszyć się zdrowiem, wciąż przegrywamy walkę z bólem. Dlaczego 8 mln Polaków musi cierpieć?
Kiedy ból jest częścią życia, jak oddychanie, jak sen, można do niego przywyknąć. Bo ból się w człowieku oswaja. I mimo bólu wciąż chce się żyć.
Dlaczego żołnierz na polu bitwy nie czuje bólu po utracie ręki, a z kolei osoby, którym w szpitalu ją amputowano, odczuwają go tak, jakby nadal była na swoim miejscu? Zrozumienie tych mechanizmów może przynieść ulgę w cierpieniu.
Kilka milionów Polaków musi codziennie walczyć z bólem. Wielu wygrywa ten najważniejszy dla nich pojedynek, który często przesądza o sensie życia; wielu – niestety – przegrywa. A przecież żyjemy w czasach bardziej komfortowych niż nasi przodkowie, którzy całe wieki musieli czekać, aż medycyna znajdzie sposób na tę poniżającą, degradującą dolegliwość. Pomagali sobie odpędzaniem duchów, żuciem liści koki, sokiem z makówek. Dziś skuteczne środki są dobrze znane, ale ból wciąż odbiera chorym siły i poczucie godności. Ludzie cierpią z biedy (bo nie stać ich na drogie kuracje), z niewiedzy (że wcale nie musi boleć) lub tylko dlatego, że służba medyczna zwleka z udzieleniem skutecznej pomocy. Równie bolesny jest każdy z tych powodów.
"Nie musi boleć" - pod takim hasłem, przez osiem tygodni, prezentowaliśmy na łamach "Polityki" teksty, które miały wspólny cel: odmitologizować ból i nauczyć go pokonywać. Czy ten zamiar się powiódł? Mamy nadzieję, że tak. Chociaż zmiana stereotypów i złych przyzwyczajeń nie jest możliwa natychmiast, udało nam się dociec przyczyn cichej epidemii bólu. Teraz czas na podsumowanie.
W naszym nowym cyklu, który przed dwoma tygodniami rozpoczęliśmy na łamach "Polityki", chcemy ból odmitologizować i nauczyć go pokonywać. Niestety, w Polsce nawet w szpitalach ból się lekceważy. Za wiele cierpień doznawanych przez chorych odpowiadają lekarze i pielęgniarki - a więc ci, którzy powinni umieć ból uśmierzać. Ból w szpitalach - czy to na sali porodowej w wiejskim ośrodku zdrowia, czy w izbie przyjęć szpitala akademickiego w dużym mieście - jest obecny na co dzień, zupełnie inaczej niż na Zachodzie. Czy to oznacza, że Polacy pogodzili się z bólem, czy przyzwyczaili nas do tego lekarze?