Chce krzewić myśl i kontynuować dzieło ojca, Lecha Kaczyńskiego. Muszą się z nią liczyć stryj Jarosław i prawicowe smoleńskie środowiska. Dzięki Marcie zyskują na popularności. Ale może ona okazać się dla nich nie lada problemem.
Lech Kaczyński nie był dobrym prezydentem. Nie mógł nim być. Bo w dół ściągały go dwie ciężkie kotwice. Brak politycznego talentu oraz niszcząca więź z bratem.
Prezydencki prawnik, minister Krzysztof Łaszkiewicz mówi "Polityce" o tym, że prawdopodobnie było tylko pięć spraw, w których do Lecha Kaczyńskiego występowali o łaskę klienci Dubieneckich oraz o ogromnych zaległościach w rozpatrywaniu próśb o ułaskawienie za jego kadencji.
Zaczyna się przywracanie prezydenturze Lecha Kaczyńskiego jej realnego wymiaru. Zmierzyli się z tym trudnym tematem dwaj dziennikarze „Rzeczpospolitej”.
Marcin Dubieniecki: syn funkcjonariusza peerelowskich służb, ateista, biznesmen hołdujący zasadzie, że czego prawo nie zabrania, jest dozwolone.
Kiedy żył, zwykle byłem z Nim w zasadniczym sporze. Gdy zginął, ważniejsze stało się to, co dobrego chciał wnieść i wnosił do naszego życia.
Lech Kaczyński bywał obiektem szyderczej krytyki, ale teraz, po tragicznej śmierci w katastrofie lotniczej, dla wielu może stać się legendą.
Wierzę, że pan prezydent RP, Lech Kaczyński, żadnego listu ws. uroczystości w Katyniu do ambasadora Rosji w Warszawie nie napisał. Korespondencja została zapewne zainicjowana przez niekompetentnych urzędników z pałacu prezydenckiego.
„Odgryzę sobie język, jeśli Lech Kaczyński nie wystartuje w wyborach prezydenckich” - powiedział Tomasz Lis w TOK FM. Kilka godzin później zadzwonił do mojego kolegi ważny polityk PiS: „To mamy Lisa z głowy”.
W ramach udowadniania, jak dobrze Lech Kaczyński sprawuje swój urząd, Kancelaria Prezydenta pochwaliła się międzynarodową działalnością głowy państwa.