Poprzedni prezydent orderów nie skąpił. Tylko z okazji 80-lecia Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych piersi leśników przyozdobiło 421 odznaczeń. Jego następca przez cztery miesiące prezydentury nie nadał nawet 200. To skutek nowej polityki orderowej. Też kontrowersyjnej.
Lech Kaczyński, jak dotąd, sprawuje swój urząd na obrzeżach wielkiej krajowej polityki. Zabiera głos rzadko, najczęściej już po wszystkich. Wciąż szuka swojego miejsca i przekonuje się, że nawet prezydent musi walczyć o swoją pozycję, bo nic nie jest z góry dane – ani wpływy, ani popularność.
Niemieccy politycy są dość zadowoleni z wizyty polskiego prezydenta. Mówią, że zwłaszcza Horst Köhler, prezydent federalny, potrafił sobie pozyskać podejrzliwego Polaka, który przez lata pielęgnował swe uprzedzenia wobec zachodniego sąsiada.
Mam kłopot z braćmi Kaczyńskimi. Bo zwykle zgadzam się z nimi w stu procentach. Ale przeważnie tylko do połowy zdania.
Lech Kaczyński do pomocy w Kancelarii zaprosił w większości sprawdzonych w bojach współpracowników. Jednak rozpisane dla nich role często bardzo różnią się od tych, w których występowali do tej pory. Czy zadowolą nowego prezydenta?