Ponad 40 lat temu świat zmęczony rewolucją młodych skręcił w stronę konserwatyzmu.
Na małym ekranie cała seria opowieści o muzycznej scenie lat 70. Jeśli nawet rozczarowują w warstwie fabularnej, to ich siłą są prawdziwe historie.
Powiedzmy otwarcie: brakuje dobrych historycznych opracowań lat 70. Okres ten, w porównaniu do innych etapów Polski Ludowej, jest po prostu zaniedbany. Swoisty paradoks – po angielsku opublikowano więcej książek o tamtych latach PRL niż po polsku. Wiedzę zastępują więc sentymenty.
Przeróbki starych filmów, nowe wersje starych piosenek, nostalgia za latami 60., wreszcie, ostatnio, benefis lat 70., które w wydaniu zachodnim przypomniał amerykański film "Idol". Nic dziwnego, że w tej atmosferze wracają do łask nasi rodzimi idole estrady tamtej epoki. Po długiej przerwie nową płytę wydała Zdzisława Sośnicka, swój powrót zapowiada Irena Jarocka, a w radiu co chwila słyszymy piosenki Anny Jantar. Kultura dzisiejsza idzie tyłem do przodu.