Słynny uczestnik rabunku stulecia Ronald Biggs, który właśnie wrócił z Brazylii odsiedzieć resztę wyroku w brytyjskim więzieniu, nie powtórzyłby swojego wyczynu sprzed lat: konwoje wojskowych ciężarówek, trasy transportu banknotów i monet euro są zaplanowane z maksymalnym bezpieczeństwem. Jeżeli coś nowej europejskiej walucie grozi, to nie bandyci czy fałszerze, ale ignorancja obywateli i egoizm polityków. Właśnie zaczyna się ostatni okres przygotowań przed wprowadzeniem euro do obiegu. Chociaż Polska nie należy do unii monetarnej, czas najwyższy polizać cukierek – chociażby przez szybę.
Od kilku tygodni wspólna waluta 11 państw Unii Europejskiej przeżywa bardzo ciężkie chwile. Kurs euro w stosunku do dolara i jena spadł do zaskakująco niskiego poziomu i końca tego zjazdu nie widać. Ta wielka i dość gwałtownie postępująca słabość sprawia wiele kłopotów nie tylko tamtejszym politykom i szefom Europejskiego Banku Centralnego. To także istotny problem dla Polski.
Robert A. Mundell. Laureat Nobla 1999 w dziedzinie ekonomii
Od czasu swego błyskotliwego debiutu na początku roku wspólna europejska waluta systematycznie słabnie wobec dolara. Czy raptowny skok kursu euro w ubiegłym tygodniu oznacza odwrócenie tej tendencji?
Wspólna waluta jedenastu państw. Jeszcze przez jakiś czas w obiegu pozostaną banknoty narodowe: marka niemiecka, francuski frank, włoski lir, hiszpańskie peso i inne. Od 2002 r. i te symbole narodowej suwerenności znikną. Jak pokazujemy w naszym raporcie - nie po raz pierwszy w dziejach Europy. Euro oznacza rewolucję o trudnym do przewidzenia ogromie konsekwencji. Przynosi kres klasycznej państwowej polityki pieniężnej. Kończy epokę narodowych walutowych egoizmów: dewaluacji, grania kursami wymiany, przerzucania kłopotów na sąsiadów i partnerów. Oznacza więc większą przewidywalność i stabilizację.
Tworzy drugą - obok dolara - a z czasem może pierwszą walutę rezerwową świata. Emitowaną nie przez państwo, ale przez unię państw. Euro wiele obiecuje, wiele daje - ale i sporo zabiera, zwłaszcza społeczeństwom dumnym i wiernym swej narodowej walucie, traktującym ją jako część własnej historii i cywilizacji. A Polacy? Jeszcze trochę za wcześnie żegnać się ze złotym, ale i my nie unikniemy dyskusji i sporów, które rozgrzały Europę.
Tuż za miedzą rodzi się pieniądz, który może zdetronizować dolara. Za trzy lata zmaterializuje się w postaci banknotów i monet, ale miną kolejne trzy, nim ktokolwiek zaprosi nas do strefy euro.