Dziesięć lat zajęło Turcji i USA przejście z pozycji sojuszników zwalczających Baszara Asada w Syrii do wzajemnych gróźb, politycznych kłótni o Kurdów, a wreszcie otwartego strzelania do siebie. Na razie na szczęście tylko do bezzałogowych dronów.
Zachód musiał jakoś przekupić Turcję, aby ta zgodziła się na przyjęcie Finów i Szwedów do NATO. Walutą prawdopodobnie znów byli Kurdowie.
Recep Tayyip Erdoğan testuje, co mu wolno w nowych okolicznościach, zwłaszcza wobec wojny w Ukrainie. Sądzi, że może więcej, bo Turcja ma całkiem niezłe relacje z Moskwą. Ale to wszystko nie takie proste.
Ankara zablokowała aktualizację planów obronnych sojuszu wobec Rosji, by wymusić wsparcie dla operacji przeciw Kurdom – doniosła agencja Reutera. Turcja staje się dla NATO coraz większym wyzwaniem.
Czy w Syrii wygrała Rosja, a przegrali Amerykanie, zdradzając przy tym Kurdów? A może to Trump podjął słuszną decyzję, a Putin przeinwestowuje bez widoku na długofalowe korzyści?
Kiedy już wydawało się, że NATO ma więcej problemów, niż jest w stanie unieść, wybuchł kolejny. Turcja zaatakowała zamieszkałe przez Kurdów pogranicze Syrii i właśnie porozumiała się z rywalem sojuszu – Rosją.
Zmiana nakładki na zdjęciu profilowym na portalu społecznościowym to skandalicznie mało – opowiada Ula M. Kitlasz, która przez pięć dni protestowała przed ambasadą tureckiej ambasady przeciw rzezi Kurdów.
O porozumieniu w sprawie wstrzymania działań wojskowych poinformował wiceprezydent USA Mike Pence po spotkaniu z prezydentem Turcji Recepem Erdoğanem.
Sankcje na Turcję wyglądają na desperacką próbę ratowania twarzy po kompromitacji, jaką było wycofanie resztek wojsk amerykańskich z pasa przygranicznego, co z kolei pozwoliło na inwazję i pacyfikację Kurdów.
Donald Trump, wycofując amerykańskich żołnierzy z północnej Syrii i dając tam wolną rękę Turcji, znów zrobił mądrą rzecz w głupi sposób.